Przejazd z Sur En do Sankt Moritz. Skok na 70 km. I tu zaczyna irytować mnie dźwięk dobywający się z przednich hamulców mego kamperka. Chyba mam problem z hamulcami. No cóż, może na niemieckiej autostradzie to by było do zniesienia, ale nie na szwajcarskich serpentynach i agrafkach. Trzeba będzie coś z tym zrobić.
Camping Sankt Moritz
Pomimo krótkiego odcinka do przejechania, droga zajmuje nam prawie dwie godziny. Po przybyciu na Camping Sankt Moritz ze względu na sjestę jesteśmy skierowani przez panią z restauracji na miejsce przejściowe. Końcowe miejsce postojowe otrzymujemy się po zameldowaniu się w recepcji. Dostajemy znaczek naszego stanowiska, który wstawiamy za szybę wozu.
Kemping zorganizowany na rozległej polanie z lekkimi pochyłościami. Da się w miarę równo ustawić kamperem. Środkiem kampingu biegnie ogólnie dostępny ciąg pieszo rowerowy. Więc czasem trzeba było uważać.
Blok sanitarny i zaplecze socjalne mają wszystko to co jest potrzebne dla obozowicza. W nocy na kampingu przyda się jednak latarka. W rejonie parkowania kamperów panują egipskie ciemności. I lepiej oświetlać sobie drogę, żeby nie nadziać się na jakieś rozciągnięte linki od markiz itp. Najlepiej w ogóle nie chodzić na skróty.
Jezioro Hahnensee
Po zameldowaniu się mamy trochę czasu. Więc szybka decyzja i ruszamy na krótki wypad do jeziora Hahnensee leżącego powyżej doliny Sankt Moritz. Droga do jeziora prowadzi pod górę, więc często podziwiamy widoki.
Pierwszy raz w trakcie naszych wypraw trafiamy na dziko rosnące krzaki jagody kamczackiej. Rozpoznajemy je od razu, ponieważ mam je w ogródku. U nas już dawno przejrzały, a tu jagody jeszcze nie nadają do jedzenia.
Docieramy do urokliwego jeziorka Hahnensee i położonego obok schroniska o tej samej nazwie. Wspinamy się jeszcze kilkaset metrów na punkt widokowy. Roztacza się stamtąd piękny widok na jezioro i dolinę Sankt Moritz.
Ruszamy w dół do kamperka. W drodze powrotnej chcemy zobaczyć jeziora Lej Nair i Lej Mar.
Schodząc z góry moje zainteresowanie wzbudzają stojące na poboczu drogi drewniane „domki”. Jak się okazuje w ich wnętrzu ukryte są … toalety TOITOI! Bardzo praktyczne i estetyczne opakowanie.
Inną ciekawostką którą można spotkać jest ustawiony przy drodze do jeziora Hahnensee słupek z kijami do chodzenia. Taka swoista bezpłatna wypożyczalnia. Niby nic, ale kije mogą ułatwić wędrowcy wejście na górę. Kije możesz potem zwrócić w centrum tenisowym lub kampingu.
Mijamy po drodze kolejne urocze jeziora Lej Nair i Lej Marsch. Przy jeziorze Lej Marsch znajduje się świetna przygotowana baza piknikowa, na którą składają się wyznaczone miejsca do grillowania wraz miejscami do spożywania posiłków. Co ciekawe, wokół jeziora umieszczono wiaty, w których znajduje się drewno do palenisk. Wszystko dostępne bezpłatnie. Może to dziwne zabrzmi, ale pomimo odbywających się kilku spotkań towarzyskich, następnego dnia rano nie było po nich śladu. Czyżby inna kultura biesiadowania!?
Podsumowanie
Trasa wycieczkowa: jezioro Hahnensee 7,6 km. Wznios / spadek 410 m.