Zaczynamy ferie zimowe 2023 roku.
W tym roku znów mamy do wykorzystania pełne ferie, czyli łącznie szesnaście dni. Tym razem „monotonnie” naszym celem jest ponownie południe Francji. Startujemy z samego rana w sobotę. Jedziemy ile się da. Oczywiście bez żadnego spinania się. Bezpieczeństwo przede wszystkim. W końcu jedziemy na ferie, a nie na wyścig.
Jak zwykle przed granicą tankujemy się po korek. Przecież lepiej jest kupić za złotówki niż za Euro. Chociaż w tej chwili nie ma za dużej różnicy. Akurat na paliwie nie da się oszczędzać. Widomo ile średnio spala kamper i tego się nie przeskoczy. Zakup paliwa musisz mieć wliczony w koszt wycieczki.
Jest sobota, więc po niemieckich autostradach poruszamy się w miarę płynnie. Wszystkie ciężarówki, poza nielicznymi stoją na postojach. Ma to swoją wadę. Jest problem z zatrzymaniem się nawet na małym zjedzie. Wystarczą trzy ciężarówki, żeby zablokować cały parking. Do tego na niektórych parkingach dla samochodów osobowych ustawiane są bramki na wysokości dwóch metrów z haczykiem. W tym wypadku również muszę szukać innego miejsca z moimi trzema metrami wysokości.
Legefeld
W ciągu tego dnia udaje się nam dotrzeć w okolice Weimaru. Pokonujemy około 640 km. Zatrzymujemy się na parkingu na wjeździe do miejscowości Legefeld. Tam też nocujemy. Parking spokojny. Pojawiło się tylko kilka samochodów, ale nie przeszkadzaliśmy sobie, każdy i innym rogu parkingu. Noc upływa spokojnie.
Startujemy z samego rana. Tankujemy się znów do pełna na najbliższej stacji paliw na przedmieściach Weimaru. Tym razem mamy ustalony punkt docelowy. Chcemy na nocleg zatrzymać się we Francji w Besancon. Mamy do pokonania około 712 km. Pogoda jest w sam raz na jazdę. Lekki mrozek na zewnątrz, a ciepły kamper w środku. Wokół ośnieżone pola. Do tego oszronione przydrożne drzewa i krzewy. Jest wręcz bajkowo.
W Niemczech przemieszczamy się najpierw autostradą A4, a następnie autostradą A5. Dla mnie autostrada A5 jest dość specyficzna. Są tam odcinki, gdzie trudno jest zatrzymać się kamperem.
Besancon
Około trzydzieści kilometrów przed Bazyleą odbijamy w prawo w autostradę A36 i tam przekraczamy granicę z Francją. Do Belfortu nadal trzymamy się bezpłatnej autostrady. Potem zjeżdżamy z niej. Do Besancon przemieszczamy się bardziej podrzędnymi drogami. Zaliczamy kolejne tankowanie. W kamperze mam zbiornik wystarczający na przejechanie około 800 km. Staram się nie schodzić poniżej połowy zbiornika. Nie lubię jeździć na rezerwie w nieznanym terenie. Wolę uzupełnić zapas przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Po drodze mijamy francuskie wsie i miasteczka, może nie takie typowe jak te bardziej w centrum kraju, ale już jest co podziwiać. Z każdą chwilą robi się jednak coraz ciemniej. Do Besancon dojeżdżamy już wieczorem.
Zatrzymujemy się na Aire d’accueil Camping-car de Besancon przy Rue d’Arenes. Jest to specjalnie wydzielone z większego parkingu miejsce dla kamperów. Nie jesteśmy sami. Tak szczerze, to zostały jeszcze dwa wolne miejsca postojowe. Parking położony jest prawie w centrum miasta nad brzegiem rzeki Le Doubs. Niektórym może przeszkadzać przejeżdżający po pobliskiej ulicy tramwaj.
Jest to nasz kolejny postój w tym miejscu. Pomimo tego i tak wykorzystujemy jeszcze chwilę żeby przejść się po centrum miasta.
Dotarliśmy w okolice Porte Noire, rzymskiego łuku triumfalnego, prawdopodobnie z II w. n.e. Przed nim znajduje się skwer Castan z odkrytymi i ponownie ustawionymi kolumnami korynckimi datowanymi na zbliżony okres. Przeznaczenie kolumnady nie jest jasne. Prawdopodobnie stanowi pozostałość teatru rzymskiego.
Podsumowanie
- Trasa przejazdu dom – Legefeld – 640 km.
- Trasa przejazdu – Legefeld – Besancon – 712 km.
- Koszt postoju na parkingu Legefeld – bezpłatnie.
- Koszt postoju na Aire d’accueil Camping-car de Besancon – wg stawek 7,00€ / doba. Zapłaciliśmy 0,50€. Nie wiem dlaczego!?
- Na parking można zrobić obsługę kampera i uzupełnić świeżą wodę. Brak prądu.