Robimy szybką analizę naszej wycieczki. Stwierdzamy, że wypada z niej Nimes. Chociaż będziemy przez nie przejeżdżać, to jednak nie mamy czasu na zwiedzanie miasta. Zostaje to przełożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Tym razem koncentrujemy się na Marsylii. Chcemy odwiedzić jak najwięcej, tym bardziej, że już rozgryźliśmy komunikację miejską i mamy zamiar ją wykorzystać w zwiedzaniu.
Do Marsylii jedziemy drogami bezpłatnymi. Przemieszczamy się kolejno przez Ales, Nimes i Arles. W miarę oddalania się od Masywu Centralnego krajobraz zmienia się. Opuszczamy obszary górskie, a otaczają nas zupełnie płaskie równiny z pastwiskami po horyzont z górami w tle. W okolicach Martigues odczuwa się już gdzie jesteśmy. Z jednej strony zacumowane jachty w zatokach Morza Śródziemnego z drugiej widok na rozległą lagunę Etang de Berre. Nie wiadomo z której strony jest ładniejszy widok. Dopiero przed Marsylią teren fałduje się i pojawiają się skały.
Marsylia
Nasza nawigacja znów postanawia uatrakcyjnić przejazd i przeciąga nas prawie środkiem Marsylii. Ledwie mieszczę się w ruchu miejskim, ograniczonym na dodatek robotami drogowymi. Do tego pojawiające się zewsząd i znikąd motorowery przyprawiają kierowcę o palpitację serca. Wreszcie docieramy do naszego miejsca postojowego. I tu… zaskoczenie. Brama jest zamknięta. W środku widać stojące kampery. Próbujemy dobijać się na widniejące numery telefonów. Bez powodzenia. Po chwili na teren wchodzi pani z córką. Okazuje, że nasz postój przekształcił się. Stał się miejscem parkowania długoterminowego. Na placu stoją kampery, w których mieszkają na stałe ludzie. Teraz już wiemy dlaczego nasz postój na jednych mapach był, a na innych zniknął. Marsylia stracona. Jedyne oficjalne miejsce dla kamperów w mieście przestało funkcjonować.
Cassis
Na szczęście mamy w zanadrzu alternatywne miejsce. Jedziemy do Cassis. Mamy do przejechania jedynie około 16 km. Nie budzi zdziwienia ruch na naszej drodze. Jedziemy drogą D559 bezpośrednio łączącą Marsylię z Cassis. Droga bardzo widowiskowa z górami wokół i przebijającym miejscami widokiem Morza Śródziemnego. Do tego słoneczna pogoda zachęca do aktywności. Nic dziwnego, że przejazd nią stanowi swoistą atrakcję. Kierowca nie ma jednak szans na podziwianie widoków. Znowu trzeba być w pełni skoncentrowany na pojawiających się znikąd motocyklistach ignorujących wszelkie zasady ruch drogowego. Polecam jednak wszystkim przejazd tą drogą. Wrażenia niezapomnianie. Na miejscu jesteśmy po około poł godziny.
Zatrzymujemy się na wyznaczonym miejscu dla kamperów przy ulicy des Gorguettes. Trochę dziwne miejsce dla kamperów. Na poboczu ulicy, na stoku. Jedynie jeden kamper na samym wierzchołku stoi w miarę poziomo. Reszta musi korzystać z różnego rodzaju bloków do wyrównania. Niemniej jednak miejsce jest i to bezpłatne.
Byliśmy już w Cassis, mimo to idziemy znów zobaczyć miasteczko. Mała, piękna nadmorska miejscowość z tłumem ludzi spacerujących w porcie i korzystających z oferty licznych restauracji. Wbrew pozorom od parkingu do centrum jest jakieś dwa i pół kilometra w jedną stronę, więc jest to niezły spacer.
Znów w centrum mamy okazje podziwiać sztuczne lodowisko z teflonu po którym śmigają dzieci. Zaraz obok na sąsiednim placu jest boulodrom, gdzie licznie odbywają się zmagania w petanque. Dalej dzieci mogą skorzystać ze stylowej karuzeli z konikami. Ostatnim razem karuzela była owinięta folią w trakcie pandemii wirusa covid. Teraz to miejsce żyje.
Do tego piękna słoneczna pogoda, ludzie na plaży i ten kolor Morza Śródziemnego nadają specyficznego klimatu dla miasteczka.
Wracamy do kamperka. Mamy ustalony z grubsza plan na dzień następny. Noc mija spokojnie … do pierwszego przejeżdżającego samochodu rano.
Podsumowanie
Przejazd Saint-Paul-le-Jeune – Cassis – 223 km.