Ferie 2024 – Montagne Sainte – Victoire

Dzisiaj o tym jak należy mieć respekt nawet do „łatwych” gór.

Nastał ten dzień. Dzień zdobycia masywu Świętej Wiktorii. Zobaczymy czy nam się uda?

Startujemy trochę po brzasku i wbrew pozorom nie jesteśmy pierwsi. Chwilę wcześniej na parkingu spotykają się dwoma samochodami alpiniści z pełnym wyposażeniem. Całą grupą jadą w inne miejsce.

Refuge Barthelemy Baudino

My zaczynamy śladem dnia poprzedniego. Idziemy czarnym i brązowym szlakiem w stronę kamieniołomu.  Mijamy kamieniołom, a nasza ścieżka wolno pnie się do góry.

Z każdym metrem wysokości otwierają się przed nami nowe możliwości podziwiania otoczenia Góry Św. Wiktorii. Mijamy wejście na zielony szlak do którego doszliśmy górą ostatnim razem. 

W końcu osiągamy schronisko Barthelemy Baudino  (Refuge Barthélémy Baudino). W naszej ocenie całkiem przyzwoity poziom. Jest palenisko, mały zapas opału. Jest nawet trochę jarzyn i przypraw do przygotowania zupki jak będzie taka potrzeba. No i jest miejsce do spania nad stropem. Ciasno, ale kilka osób może spokojnie schronić się. Chwilę odpoczywamy na ławce na zewnątrz i ruszamy dalej.

Tego się nie spodziewaliśmy się. Zaraz za schroniskiem totalna zmiana ścieżki. Ze ścieżki żwirowej przechodzimy w rumowisko bloków skalnych z przejściem pod zawieszonym blokiem skalnym.

Potem lawirujemy po osuwiskach z ekspozycją i ostro schodzimy w dół. Z tego wszystkiego nawet nie zauważamy dwóch wejść ścieżek na górę. Za to czarny szlak jest zamknięty administracyjnie. Nie znamy powodu, ale na wywieszonej informacji jest strasznie dużo paragrafów.

Ermitage de Saint-Ser

Jeszcze kawałek i brązowy szlak kończy się, a my dalej kontynuujemy czerwonym. Nie daleko od połączenia szlaków urządzono punkty widokowe.

Drugi jest urządzony bezpośrednio przy pustelni de Saint-Ser (Ermitage de Saint-Ser). Pustelnia połączona z grotą jest otwarta, można wejść. Pustelnia odbudowana do stanu pierwotnego.

Piękne miejsce na odpoczynek … jeśli tylko pozwolą na to kozy, a konkretnie kozioł. W tym miejscu pasły się kozy. Koza z małymi skubała sobie trawkę przy pierwszym punkcie widokowym. Za to kozioł na drugim próbował dostać się do plecków i obśliniał co się dało w zasięgu ozora. Wszyscy odpoczywający zmykali jak najdalej od niego.

Wobec powyższego i my ruszamy dalej. Kamiennym przejściem śledzimy czerwony szlak. I tu zaczynają się schody … a w zasadzie łańcuchy. Pojawiła się pierwsza przeszkoda, ale do pokonania. Potem szlak meandruje w górę. Trudno ustalić jego prawidłowy przebieg. W końcu na grzbiecie odnajdujemy znaki i idziemy dalej. Niedaleko. Po kilu krokach kolejny łańcuch. Przygotowuję się, stawiam stopę na jedynym wyślizganym miejscu gdzie to jest możliwe i … czuję, że nie mam oparcia. Stopa mi się osuwa. Odpuszczam.

Chwilę medytujemy, co dalej kiedy pojawia się człowiek. Mija nas, chwyta łańcuch, przekłada nogę i … już go nie ma. Nawet nie zauważyłem jak to zrobił. Mnie Góra Św. Wiktorii pokonała. Wracamy do pustelni.

Powrót pokonanych

Jest za późno na szukanie kolejnego wejścia na Górę. Decydujemy się na powrót. Żeby nie było monotonnie odbijamy z brązowego szlaku w stronę czerwonego sentier Baudino, która ma nas wyprowadzić wprost na schronisko Barthelemy Baudino. O ile łącznik pokonujemy szybko, to droga do schroniska wiedzie cały czas pod górę. Niestety nie da się tego przeskoczyć. Żeby schodzić, musisz wejść.

Od schroniska w zasadzie bez problemu wracamy w kierunku parkingu. Tym razem nigdzie nie zbaczamy i idziemy do kamperka. Na parkingu trochę zmian. Jedni odjechali, inni przyjechali. O tym, że jest to popularne miejsce niech świadczy fakt, że możemy zauważyć parkujące pojazdy z rejestracją Wielkiej Brytanii.

My natomiast .. planujemy dzień następny. O tym w następnym wpisie.

Podsumowanie

  • Kolejny raz Góra Św. Wiktorii nas pokonała. Wbrew pozorom świadczy to wyłącznie o tym, z pozoru niewinnie wyglądająca góra może sprawić kłopoty i nie można jej lekceważyć.
  • Trasa przejścia – kamieniołom – schronisko Barthelemy Baudino – Ermitage de Saint-Ser – 13,7 km. Przewyższenie – 923 m.

Ferie 2024 – Saint-Antonin-sur-Bayon

Rozstajemy się Morzem Śródziemnym. To już półmetek naszej wyprawy, ale wciąż z wieloma atrakcjami.

Czas na rozstanie z Lazurowym Wybrzeżem. Cassis jest najdalszym punktem naszej podróży. Marsylia i calanques od strony zachodniej będą musiały poczekać na później.

Aubagne

Wykorzystujemy okazję, że jesteśmy zaledwie rzut beretem od Aubagne. Jedziemy do centrum handlowego Auchan. Owszem zrobimy tam zakupy, ale naszym zasadniczym celem jest zlokalizowana obok stacja paliw Auchan i znajdujący się na niej punkt obsługi kamperów. Opróżniamy wszystko co zbędne i za 2,00€ tankujemy się wodą pod korek. W końcu jedziemy w kamperowe odludzie. Czyli trzeba będzie liczyć na siebie i swoje zasoby.

Saint-Antonin-sur-Bayon

Kolejnym punktem na trasie jest nasza ulubiona góra, Góra Św. Wiktorii (Montagne Sainte-Victoire) położona na wschód od Aix-en-Provence. Jedziemy do miejscowości Saint-Antonin-sur-Bayon. Będzie to nasza trzecia wizyta w tym miejscu.

Za pierwszym razem, tylko zapoznawczo zrobiliśmy wycieczkę z odwiedzeniem przeoratu de Sainte-Victoire (Prieuré de Sainte-Victoire) z punktem kulminacyjnym przy krzyżu Prowansji (Croix de Provence).

Za drugim razem podjęliśmy próbę zdobycia góry. Niestety bez powodzenia. Pogoda trochę pokrzyżowała nasze plany

Tym razem mamy solenne zobowiązanie, że zdobędziemy w całości masyw Św. Wiktorii.

Zatrzymujemy się tradycyjnie na parkingu w pobliżu Maison Ste Victoire. Jest poniedziałek, a na parkingu stoi kilka kamperów, busów i kilkanaście samochodów osobowych. Trzeba wspomnieć, że jest to tylko jeden z trzech otwartych zimą pobliskich parkingów. Po zapełnieniu parkingu widać, że Góra cieszy się popularnością wśród odwiedzających.

La Marbriere

Chcąc wykorzystać resztę dnia ruszamy na mały spacer. Zaczynamy czarnym szlakiem, a potem brązowym w kierunku nieczynnego kamieniołomu (La Marbriere). Szlak dobrze oznakowany, trudno go zgubić. W połowie szlaku można na chwilę zboczyć z niego żeby zajrzeć do jaskini wyglądającej na dzieło człowieka, ale po bliższym przyjrzeniu się wydaje się być wytworem naturalnym. Zresztą w tym miejscu nie ma za wiele jaskiń z takim dostępem. Nawet można swobodnie wejść do niej na kilka metrów.

Wreszcie dochodzimy do kamieniołomu. Wydaje się być porzucony w pośpiechu, jakby robotników coś goniło. Pozostawione oddzielone kamienne bloki, wbite zardzewiałe kliny pod ledwie co odspojony blok wielkości małego pokoju, nadają miejscu swoistego smaczku tajemniczości. Tym bardziej cisną się pytania, co oni robili z tak potężnymi blokami? Jak transportowano je na dół? Wiele pytań bez odpowiedzi.

Wracamy z powrotem w stronę parkingu. Żeby nie było jednak za prosto w połowie zejścia odbijamy w prawo razem z brązowym szlakiem, tak aby wyjść na wysokości Oppidum d’Untinos. Tam dopiero szlakiem Via Aurelia schodzimy w dół w stronę parkingu. Po drodze mamy okazję z daleka podziwiać ludzi wspinających na, dla nas wydających się gładkich, ścianach góry Św. Wiktorii. Pełen szacunek.

Jeszcze tylko chwila podziwiania góry w świetle zachodzącego słońca. Jak pięknie zmienia się masyw.

Odpoczywamy w kamperku przygotowując się do zdobycia w następnym dniu góry Św. Wiktorii.

Podsumowanie

  • Trasa przejazdu Cassis – Augane – 10,6 km.
  • Trasa przejazdu Aubagne – Saint-Antonin-sur-Bayon –  37 km.
  • Koszt obsługi kampera na stacji paliw Auchan w Aubagne – 2,00€.
  • Trasa wycieczki brązowym szlakiem do kamieniołomu –6 km. Przewyższenie 326 m.

Wskazówki

  • Punkt obsługi kamperów na stacji paliw Auchan znajduje się zaraz po prawej stronie od wjazdu na stację, za miejscem do pompowania kół.
  • Stacja sanitarna przyjmuje tylko monety 1,00€. Potrzebujesz dwóch monet. Mi udało się rozmienić u obsługi znajdującej się po sąsiedzku myjni. Drugim rozwiązaniem jest zmieniarka monet znajdująca się w końcu głównego holu centrum handlowego Auchan.

Ferie 2024 – Calanques

Dzisiaj kontynuujemy to, co zaczęliśmy kilka lat temu.

Rano, ponieważ mamy bardzo ambitny plan, upraszczamy sobie drogę i korzystamy z komunikacji miejskiej. Autobus linii M01 dowozi nas z parkingu des Gorguettes do samego centrum Cassis. Wysiadamy na przystanku Cassino. Od tego miejsca trzymamy się znaków szlaku GR98.

Calanque de Port-Miou

W pobliżu plaży du Bestouan (Plage du Bestouan) zaczyna się większy ruch. Wcale się nie dziwię. Na plaży już sporo ludzi, a nawet niektórzy wychodzą z morza po kąpieli. Przypominam, że mamy środek lutego i jest godzina ok. 9.30.

Dzisiaj idziemy w odwrotnym kierunku, niż byliśmy tu ostatnio. Trzymając się znaków szlaku wchodzimy na Calanque de Port-Miou. Już od samego wejścia można podziwiać las masztów cumujących w porcie żaglówek.  Pogoda zachęca do aktywności więc pojawia się coraz więcej turystów. Szlak prowadzi prawie do końca Calanque de Port-Miou.

Calanques de Port-Pin i d’En Vau

Za chwilę dochodzimy do Calanque de Port-Pin i na jego wysokości schodzimy ze szlaku GR98. Trzymając się niebieskiego szlaku odbijamy w lewo. Od tego miejsca zaczynamy powoli wspinać się. Pięknie wygląda połączenie morza i skał.

Zaraz za zakrętem szlaku wchodzimy na następną zatokę tym razem Calanque d’En Vau. Niestety przebieg ścieżki uniemożliwia podziwianie jej w pełni. Wykorzystuje się każdą okazję do zobaczenia czegokolwiek, gdy pojawia się na chwilę w zasięgu wzroku. Na pewno możesz podziwiać ją z poziomu plaży na jej końcu.

Powoli kończy się niebieski szlak. Znów łączymy się z GR98 i ostro schodzimy w dół. Na końcu zejścia szlaki rozchodzą się. Większość idących kieruje się w stronę plaży d’En Vau (Plage d’En Vau) będącej końcem Calanque d’En Vau. Wcale się nie dziwimy. Piękne miejsce do odpoczynku.

My dalej trzymamy się szlaku GR98. Po wejściu na górę stwierdzamy, że nie pamiętamy tych skał, że trzeba było tyle się wspinać.  W sumie to widzieliśmy te skały w trakcie zejścia i na pewno wspomnienia są inne.

Zielony szlak (Vert 8)

Na kolejnym skrzyżowaniu szlaków odbijamy zielonym szlakiem (Vert 8) w lewo. W naszej ocenie tylko on zapewnia bajeczne widoki Morza Śródziemnego. Pogoda dopisuje. Ja idę w koszulce bez rękawków. Potem okazało się, że nawet lekko wzięło mnie słoneczko. Po drodze robimy mały postój na lunch w pięknym otoczeniu parku narodowego.

Niestety musimy zgęścić ruchy. Nasz czas się kończy, a przed nami do pokonania jest Pas des Escaliers. Jest to piękna formacja skalna z ciekawym przejściem.

Wreszcie udaje nam się pokonać przełęcz. Zaraz za nią spotykamy turystę, który przed chwilą nas wyprzedził. Okazuje się, że kończy się mu bateria w telefonie i postanowił się przykleić do nas żeby podejść chwilę. Po drodze okazało się, że jest Włochem z … Sardynii!! Na moje pytanie co tu robi stwierdził, że na Sardynii wszystko jest mniejsze, węższe. Dlatego odwiedził okolice Marsylii, żeby poczuć trochę przestrzeni. Po około kilometrze rozstajemy się. Włoch idzie w kierunku parkingu Col de la Gineste, a my żółtym szlakiem w kierunku Cassis.

Powroty są czasem trudne

Niestety po dotarciu do drogi D559 okazało się, że ścieżka którą dalej mieliśmy podążać w kierunku naszego parkingu jest przegrodzona ogromną bramą. Zostaje nam jedyna droga. Pobocze drogi D559. Co się tam napatrzyliśmy i nasłuchaliśmy zostanie z nami na długo. W każdym razie ten odcinek naszej wycieczki we wspomnieniach można pominąć.

Przy ostatnich promieniach słońca docieramy do kampera.

Podsumowanie

  • Koszt postoju na parkingu dla kamperów des Gorguettes – bezpłatnie;
  • Koszt biletu komunikacji miejskiej – 1,00€;
  • Trauma do końca życia po przejściu odcinka francuskiej drogi wśród ryczących i jeżdżących na jednym kole motocyklistów i ścigających się sportowych wozów.
  • Wrażenia po kolejnym przejściu Parc Natural des Calanques niezapomniane.
  • Trasa wycieczki  – Calanques – 21,2 km. Wznios 947 m/ spadek 830 m.

Wskazówki

Jest jeszcze jedna ciekawa forma zwiedzania calanques. Można mianowicie wziąć udział w rejsach wycieczkowych po nich. Najdłuższy trwa 2 godz. 20 min. i w trakcie niego odwiedza się dziewięć zatok. Przykładowa oferta i ceny pod załączonym linkiem