Kończymy stopover w Verbanii. Naszym kolejnym celem podróży jest znane nam Colico nad jeziorem Como (Lago Como). W linii prostej jest to zaledwie osiemdziesiąt kilometrów. Przejazd zajmuje nam jednak kilka godzin.
Z Verbanii jedziemy w kierunku autostrady A26, a właściwie jej bezpłatnego odcinka. Ponieważ ustawiłem w nawigacji przejazd bez opłat, więc po kilkudziesięciu kilometrach musimy opuścić wygodną autostradę i przebijać się przez włoskie wsie i miasteczka. Pierwszy problem mamy zaraz za zjazdem. W miejscowości Invorio na naszej drodze przelotowej trafiliśmy na miejscowy dzień targowy. Trochę to dziwne. Zablokowana główna ulica przelotowa z rozstawionymi straganami, bez żadnych znaków objazdu itp. Musiałem chwilę kluczyć, żeby wydostać się z miejscowości. Udało się, chociaż straciliśmy trochę czasu.
Przejeżdżając obok Mediolanu odbijamy na północ w stronę Como, a następnie Lecco. Stamtąd już tylko kilkadziesiąt kilometrów dzieli nas od celu naszej podróży.

Na tym odcinku nie jest to zbyt emocjonujący przejazd. W większości będziesz jechać w tunelu wyjeżdżając z niego tylko na chwilę, żeby znów wjechać w kolejny tunel. Na pewno nie będziesz miał możliwości podziwiania spektakularnych widoków jeziora Como.
Colico
W Colico poruszamy się już pewnie. Jest to nasz stały punkt programu wycieczek od kilku lat. Jedziemy w kierunku Area camper L’Ontano przy restauracji L’Ontano. Udało nam się. Zajmujemy jedno z nielicznych wolnych miejsc.
Jesteśmy nad trzecim co do wielkości włoskim jeziorem zaraz za jeziorem Garda i Maggiore. Jednak ukształtowanie jego linii brzegowej sprawia, że jest ona dłuższa niż razem wzięta z dwóch poprzednich. Maksymalna głębokość jeziora to 425 m.
Jest ciepło, a nawet powiem, że gorąco. Chwila oddechu i ruszamy sprawdzić, czy coś się zmieniło od ostatniego roku.

Lubimy te miejsce. Ładna trawiasta plaża zaraz za ogrodzeniem miejsca postojowego. Piękne jezioro z czystą wodą w jeszcze piękniejszym otoczeniu gór. To nas urzeka w tym miejscu. Możesz przyjeżdżać tu kolejny raz i za każdym razem będziesz się zachwyć. Tym razem widzimy zamiany. Trawa plaży jest bardziej zielona. Woda jeziora sięga bezpośrednio trawy, a nie jak ostatnio była kilka metrów od niej. Jest głębiej. Boje wyznaczające miejsce do kąpieli są jakoś strasznie daleko. Natomiast suchy do tej pory wpadający do jeziora potok jest pełny krystalicznej wody spływającej z gór. Zupełnie inaczej niż w poprzednich latach.

Wieczorem, kiedy na plaży pozostali już tylko najbardziej wytrwali plażowicze następuje zmiana. Cały brzeg obstawiony jest wędkarzami. Dosłownie stoją co kilka metrów. Co najciekawsze, co rzut, to coś wyciągają z wody. Niestety byłem za daleko, żeby zobaczyć co było ich przedmiotem zainteresowania. W każdym razie były to srebrzyste ryby, większe od dłoni. Jeśli wiecie co to może być dajcie znać.

Podsumowanie
Przejazd – Verbania – Colico – 181 km.