Kończymy naszą majówkę, jeszcze tylko rzut okiem na Teufelsmauer i czas na podsumowanie
Kończy się nasza majówka. Kończy się nasz pobyt w górach Harz. Zbieramy się powoli do drogi powrotnej do domu.
Teufelsmauer
Nie możemy jednak tak szybko rozstać się z górami Harz. Kilka kilometrów od Thale. Zaraz za miejscowością Neinstedt zjeżdżamy z drogi L92 w kierunku Weddersleben. 100 m za mostem na rzece Bode zatrzymujemy się na parkingu Parkplatz Teufelsmauer. Przed odjazdem chcemy jeszcze raz zobaczyć Teufelsmauer, czyli Diabelski Mur.
Teufelsmauer jest specyficzną formacją skalną. W wyniku aktywności geologicznej gór Harz oraz erozji powstał skalny mur z piaskowca o szerokości i wysokości kilku metrów i długości kilkudziesięciu kilometrów. Do czasów współczesnych pozostały widoczne jedynie nieliczne odcinki mur. Ten na którym jesteśmy i ten w pobliżu Blankenburga są jednymi z najlepiej zachowanych. Teufelsmauer stanowi również jeden z najstarszych rezerwatów przyrody w Niemczech. Ochroną został objęty już w 1833 roku. W 1852 zakazano pozyskiwania piaskowca, a w 1935 roku stał się rezerwatem przyrody.
W tym miejscu zdobywamy kolejną pieczątkę do naszego Wanderpass.
Podsumowanie
Mamy miłe wrażenia z Niderlandów i Niemiec. Znów byliśmy w miejscach do których kiedyś wrócimy i poświecimy im więcej czasu.
Ze względu na specyfikę ogrodu Keukenhof cieszymy się, że udało nam się go odwiedzić. Taka okazja może się szybko nie powtórzyć.
W podróży spędziliśmy dokładnie 10 dni z dniem wyjazdowym wliczając.
Przejechaliśmy 2,6 tys. kilometrów.
Odwiedziliśmy osiem różnych miejsc w dwóch krajach:
Niderlandy: okolice Noordwijk, no i cel naszej wycieczki czyli ogród Keukenhof,
Niemcy: Duisburg, Mayschoss, Cochem, burg Eltz, Morsdorf, Thale.
W tym czasie pokonaliśmy na własnych nogach ok. 56,6 km i przejechaliśmy rowerami kolejne 52,6 km.
Koszt całkowity zamknął się kwotą ok. 3,04 tys. zł wliczając w to koszt zakupów i prezentów.
Podziwiamy Bodetal wąwóz rzeki Bode w Thale w górach Harz
Pobudka, śniadanie i szykujemy się do wyjścia.
Wanderpass
Zaczynamy od biura informacji turystycznej. Powód jest prozaiczny. Chcemy nabyć książeczkę Harzer Wandernadel Wanderpass do zbierania stempli.
Na całym obszarze gór Harz miejscowy klub turystyczny rozstawił dokładnie 222 zielone skrzynki z pieczątkami do zbierania stempli w specjalnej książeczce. Do tego dochodzą jeszcze stemple okolicznościowe np. z okazji uroczystości, świąt itp. Oczywiście za zebrane stemple jest cały system nagród. Można zostać księżniczką lub księciem gór Harz. Za pewną opłatą można również wykupić gadżety związane z górami Harz, albo zostać cesarzem wędrówek za zebranie wszystkich 222 znaczków.
Nagrody za zbieranie stempli związane są z górami Harz. Wykonuje się je w seriach po 222 sztuki. Jedną serię stanowi jeden minerał z gór. Wszystkie wykonywane są ręcznie, tak więc nie trafisz na dwie jednakowe nawet w jednej serii.
Więcej szczegółów na temat zbierania stempli i nagrodach na stronie internetowej Harzer Wandernadel.
W mojej ocenie jest to świetna promocja gór Harz. Uruchamia chęć uzyskiwania kolejnych stempli, a co się z tym wiąże odwiedzania kolejnych ciekawych miejsc w górach.
Z drugiej strony jednak dziwi mnie, że przy takiej ilości reklamodawców zamieszczonych w książeczce jest ona płatna. Koszt zakupu to 4,00€.
Bodetal
Mając już naszą książeczkę możemy ruszać na szlak. Naszą wędrówkę zaczynamy od miejsca w którym w dniu poprzednim zawróciliśmy, czyli zajazdu Königsruhe. Przy zajeździe znajduje się również posterunek Bergwacht Thale, służby ratownictwa górskiego. Odpowiednik naszego rodzimego TOPR, czy GOPR.
Od samego początku wiemy gdzie się znajdujemy. Przekraczamy diabelski mostek. Zresztą w okolicach gór Harz wszystko jest podporządkowane czarownicom i diabłom. Jednak zawsze w jakimś pozytywnym wydźwięku.
Bodetal jest pięknym wąwozem rzeki Bode meandrującej przez góry Harz. My tym razem mamy do pokonania w jedną stronę odcinek około 10 km od parkingu do miejscowości Treseburg. Trzymamy się zielonego szlaku Hexe. Idziemy wśród rozpoczynającej wegetację wczesnomajowej zieleni. Wbrew pozorom szlak nie wiedzie dołem wąwozu, a wznosi się wielokrotnie po kilkanaście metrów nad jej dnem. Można w ten sposób podziwiać dolinę z przewyższenia.
Na tym odcinku szlaku zdobywamy nasz pierwszy stempel do książeczki Wanderpass. Jak się okazało nie byliśmy jedyni. Przy zielonej skrzynce z pieczątką utworzyła się mała kolejka. Niektórzy stemplowali po kilka książeczek. Nawet jedna z pań stwierdziła, że stoimy w „stempel stau”, czyli stemplowym korku.
Wilhelmsblick
Powoli dochodzimy do miejscowości Treseburg. Dla nas jest to już kolejna wizyta w miejscowości. Mieliśmy okazję być tu już przy ostatnim pobycie. Treseburg jest typową miejscowością przygotowaną do obsługi ruchu turystycznego z wieloma restauracji i pensjonatami. Wszystko wokół jest zadbane i przyciąga wzrok. Dla nas to jednak nadal jest coś nowego. Podziwiamy miejscowość przechodząc przez nią.
W Treseburgu schodzimy z zielonego szlaku Hexe i podążamy za kierunkowskazami w kierunku górującego nad miejscowością wzgórza z punktem widokowym Wilhelmsblick. Na punkcie widokowym urządzamy sobie krótki odpoczynek. Z punktu widokowego schodzi się schodkami do krótkiego tunelu, przebicia przez skały łączącego ścieżkę z biegnącą obok drogą. Według opisu tunel ten stanowił atrakcję już w XIX w.
Rosstrappe
Po wyjściu z przejścia wchodzimy na żółty szlak i kierujemy się w stronę Rosstrappe granitowej skały wznoszącej się pionowo nad doliną rzeki Bode. Szlak prosty, lekko wznoszący się do góry. Cały czas przemieszczamy się przez lasy o różnej fazie wzrostu.
W końcu zbliżamy się do Rosstrappe. Na samej skale wyznaczonych jest i zabezpieczonych barierkami kilka punktów widokowych z których można podziwiać dolinę Bode i z drugiej strony Thale. Znów chwila odpoczynku i czas na sesję zdjęciową.
Z tego miejsca mamy okazję zjeść do doliny Bode ostro schodzącą ścieżką Brunhildenstieg. Tu naocznie możemy się przekonać dlaczego ścieżki były zamknięte. Kilkukrotnie w kolejnych nawrotach przechodzimy przez tylko lekko uporządkowane osuwisko skalne.
W tym miejscu kończy się nasza wędrówka przez Bodetal. Po zejściu ze ścieżki do zajazdu Königsruhe dzieli nas 300 m.
Kończymy naszą wycieczkę wzdłuż wąwozu rzeki Bode.
Podsumowanie
Koszt postoju na Wohnmobilstellplatz Thale 19,00€ za dobę, w tym podatek turystyczny. Na placu poza kontenerami na śmieci nie ma żadnych udogodnień. Obsługę kampera można wykonać na sąsiednim wskazanym placu za opłatą.
W ciągu jednego spaceru udało nam się zdobyć siedem stempli do naszego Wanderpass.
Trasa wycieczki – Bodetal – 20,1 km. Wznios / spadek 630 m.
Wskazówki
W Thale można zatrzymać jeszcze na dwóch innych miejscach, w których można wykonać obsługę kampera. Jednak te miejsce jest najlepszym punktem wypadowym w góry i zwiedzania doliny Bodetal.
Zaraz na wejściu na szlak Bodetal możesz skorzystać z innych atrakcji jak wjazd dwiema kolejkami linowymi na otaczające dolinę góry. Jedną kolejką możesz wjechać na Rosstrappe, drugą natomiast na Hexentanplatz. Hexentanplatz jest małym tematycznym parkiem rozrywki dla rodzin z dziećmi.
Przy zajeździe Königsruhe jest możliwość wejścia na Hexentanplatz, wymaga to jednak trochę wysiłku.
Przemieszczamy się bliżej Polski. Tym razem zatrzymujemy się w Thale, w naszych ulubionych górach Harz.
Rano szybkie śniadanie i przygotowujemy się do dalszej trasy. Obsługujemy kampera na specjalnie przygotowanym do tego miejscu parkingu w Mörsdorf.
Opuszczamy Mörsdorf i zbliżamy się trochę bliżej Polski. Przemieszczamy się do centralnych Niemiec. Tym razem naszym celem jest Thale. Thale stanowi świetną bazę wypadową do zwiedzania naszych ulubionych gór Harz. Będzie to nasz kolejny pobyt w tej miejscowości.
Thale
Do przejechania mamy ponad 477 km. Zajmuje nam to prawie cały dzień. Do Thale dojeżdżamy około godziny 18. Zatrzymujemy się na Wohnmobilstellplatz Thale przy ulicy An d. Hütte.
Wykorzystujemy pozostały czas na rozpoznanie szlaku Bodetal. Od kilku lat próbujemy go przejść bez sukcesu. Przyczyną jest zamykanie szlaku na skutek osuwisk skalnych, powstających w wyniku działania wód opadowych. Cóż, to są mimo wszystko góry i do takich sytuacji trzeba być przyzwyczajonym.
Żeby jednak przekonać się, czy szlak jest otwarty musimy przejść w jedną stronę około 2,5 km. Dokładnie musimy dojść do zajazdu Königsruhe. Za tym miejscem zazwyczaj szlak jest zamykany na całej długości. Wynik rozpoznania pozytywny. Okazuje się, że szlak jest czynny. Mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje naszych planów i pierwszy raz od trzech lat uda nam się przejść szlakiem Bodetal. Do tej pory nam się ta sztuka nie udawała.
Żeby nie wracać tą samą drogą w Königsruhe przechodzimy na drugą stronę Bode i ścieżką nad rzeka wracamy do kamperka. Po drodze znów mamy okazję podziwiania fauny gór Harz. Tym razem udaje nam się wypatrzyć salamandrę plamistą. Jest to nasze pierwsze spotkanie z tym uroczym płazem.
Tym razem będziemy sprawdzać poziom adrenaliny … na wiszącym moście linowym Geierlay.
Jesteśmy w Mörsdorf, małej, zadbanej wsi w powiecie Rhein-Hunsrück. Nie zatrzymaliśmy się tu jednak przypadkowo. W odległości około 2 km od parkingu na którym stanęliśmy znajduje się jeden z ciekawszych obiektów turystycznych w Niemczech. Jest nim wiszący most linowy Geierlay (Geierlay Hängeseilbrücke). Most ma 360 m długości i jest zawieszony około 100 m nad doliną rzeki Mörsdorfer Bach.
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdyby naszym celem był wyłącznie most. Postanawiam zwiedzić okolicę. Natomiast most chcemy zobaczyć również z doliny.
Geierlay Hängeseilbrücke
Do mostu nie zabłądzisz. Prawie wszędzie w miejscowości trafisz na kierunkowskazy kierujące w kierunku mostu. Wychodząc na główną drogę prowadzącą do niego zaczyna się robić gęściej od turystów. Jednak spokojnie, dla wszystkich starczy miejsca. Wystarczy go również na sesje zdjęciowe i podziwianie otoczenia z mostu.
Mimo solidności konstrukcji zawsze przy pokonywaniu tego typu obiektów jest dreszczyk emocji. Chociaż w moim przypadku większe wrażenie sprawiło przejście przez szwajcarski Charles Kuonen Hängebrücke. O tym jednak będzie w oddzielnym poście.
Most udaje nam się pokonać bez przeszkód. Stamtąd szlakami schodzimy na dno doliny i brzegiem rzeki Mörsdorfer Bach idziemy w stronę punktu widokowego Auf dem Burgberg.
Prawie przed punktem widokowym oznakowano odkryte pozostałości osadnictwa rzymskiego. W tym miejscu są to pozostałości studni rzymskiej.
Po krótkim odpoczynku na górze kontynuujemy wędrówkę.
Burg Balduinseck
Naszym celem są ruiny zamku Balduinseck (Burg Balduinseck).Idziemy piękną, pofałdowaną doliną. Wokół rozwija się wczesno wiosenna roślinność. Pogodę mamy świetną.
Ruiny zamku są udostępnione do zwiedzania. Można zajrzeć w każdy ich zakamarek, chociaż trzeba przyznać, że za dużo to ich tam nie ma. Na obiekcie ustawiono tablice informacyjne z opisem.
Trzeba przyznać, że ruiny zamku cieszą się dużą popularnością. Cały czas ktoś przebywał na ich terenie. Może położenie zamku przy drodze L203 zachęca do zatrzymania się i zwiedzenia pozostałości zamku.
Zostawiamy zamek i wracamy w stronę mostu Geierlay. Dla odmiany idziemy trochę innymi ścieżkami. W ramach pożegnania z mostem robimy krótkie przejście w tę i z powrotem połączone z sesją zdjęciową. Następnie ścieżką nad nad rzeką przez Bergkreuz wchodzimy prawie na nasz parking.
Przez resztę dnia oddajemy się błogiemu lenistwu.
Na koniec ciekawostka ze szlaku. Wszystkie ławki ustawione po trasie miały zawieszoną ściągaczkę do szyb. Jak myślicie w jakim celu? Mi przychodzi do głowy tylko jedno rozwiązanie. Usunięcie nadmiaru wody z ławki i stołu zanim się na nich rozgościcie. Mała rzecz, a jakże praktyczna.
Podsumowanie
Koszt postoju na Wohnmobilparkplatz Geierlay P2 w Mörsdorf – 18,00€ za dobę. Postój 12 godzinny kosztuje 10,00€. Więcej o opłatach dowiesz się z oficjalnej strony Geierlay.
Świetnie przygotowane ścieżki i szlaki w okolicach.
Trasa wycieczki Geierlay – Burg Balduinseck – 16,1 km. Wznios / spadek 528 m.
Wskazówki
W ramach kosztu pobytu masz wliczone korzystanie z prądu oraz obsługę kampera na specjalnie do tego celu przygotowanym stanowisku.
Toaleta na wjeździe do parkingu. Korzystanie bezpłatne w ramach kosztu postoju.
Kontynuujemy podróż wzdłuż doliny Mozeli. Tym razem naszym celem jest jeden z najpiękniejszych zamków w Niemczech.
Kontynuujemy naszą majową podróż. Kolejnym punktem wycieczki jest burg Eltz. Zamek leży około 20 km od Cochem.
Do zamku jedziemy drogami B49 i B416 cały czas wzdłuż Mozeli. Możemy dalej podziwiać piękno doliny. W miejscowości Müden zjeżdżamy z drogi B416 i pniemy się do naszego parkingu. Tu zaskoczenie. Czujemy się jak na najlepszych drogach we Włoszech. Droga ostro pnie się pod górę, a po drodze musisz zaliczyć kilka zakrętów 180o. Do tego wymijanie się z ciężkim zestawem rolniczym robi wrażenie.
Na górze jedziemy do znajdującego się pod lasem na końcu asfaltowej drogi placu postojowego Wohnmobilstellplatz Mudener Berg. Jest to parking mieszany, zarówno dla samochodów osobowych jak i kampingowych. Na parkingu nie jesteśmy sami. Jest kilka kamperów i kilka samochodów osobowych. Widać miejsce jest dosyć popularne.
Burg Eltz
Burg Eltz, monumentalny zamek usytuowany na rzeką Elzbach, dopływie Mozeli. Początki budowli datowane na XI w. Od 33 pokoleń stanowi własność rodu Eltz. Dzięki kolejnym zmianom i rozbudowom zamek zyskuje niepowtarzalny wygląd i charakter. Aktualnie stanowi jedną z większych atrakcji turystycznych Niemiec.
Dzięki wybraniu Wohnmobilstellplatz Mudener Berg jako naszego miejsca postojowego mamy możliwość dojścia do zamku Eltz dwoma alternatywnymi drogami. My wybieramy obie. Jedną na dojście, a drugą na powrót z zamku. Całość trasy ma długość około 5 km. Więc jest do spokojnego przejścia.
Przemieszczamy się dobrze oznakowanymi i przedeptanymi ścieżkami. W zasadzie nic nie można powiedzieć o podziwianiu widoków, ponieważ cały czas idziemy przez las, aż do czasu, kiedy w prześwitach zaczyna pojawiać się zamek Eltz.
Niestety w trakcie naszego pobytu nie mogliśmy podziwiać zamku w pełnej krasie ze względu na trwające prace remontowe i rozstawione prawie w połowie zamku rusztowania sięgające wież. Psuje to ogólne wrażenie. Do zamku nie wchodzimy. Podziwiamy go z zewnątrz obchodząc prawie na około.
Na plac postojowy wracamy ścieżką przez Forsthaus Rotherhoh.
Mörsdorf
Na placu Mudener Berg nie zostajemy. Jedziemy dalej na kolejne miejsce. Tym razem z noclegiem.
Naszym celem jest miejscowość Mörsdorf położona po drugiej stronie Mozeli. Do przejechania mamy ok. 30 km. Nawigacja prowadzi nas trochę inaczej niż wcześniej, ale to nawet ciekawiej. Poznajemy okolice. Do Morsdorfu jedziemy przez Tries-Karden, Lieg i Lahr. Znów klimatyczne wąskie drogi z wieloma zakrętami.
Po około godzinie zatrzymujemy się na parkingu Wohnmobilparkplatz Geierlay P2 w Mörsdorf. Tam odpoczywamy i planujemy następny dzień.
Podsumowanie
Przejazd Cochem – Wohnmobilstellplatz Mudener Berg – ok. 20 km.
Koszt postoju na Wohnmobilstellplatz Mudener Berg – 6,00€ / 24h.
Plac postojowy jest świetnym miejscem na spędzenie tam nocy i punktem wypadowym do zwiedzania zamku Eltz. Oddalony od cywilizacji, na skraju lasu zapewnia ciszę i spokój.
Przejazd Mudener Berg – Mörsdorf – ok. 30 km.
Trasa wycieczki – Burg Eltz – 5 km. Wznios / spadek 290 m.
Wskazówki
Opłaty za postój uiszcza się w ustawionym na początku parkingu automacie. Niestety automat przyjmował tylko monety.
Koszt zwiedzania zamku Eltz – 14,00€ od osoby dorosłej. Z dokładnym cennikiem można zapoznać się na stronie internetowej zamku.
Jeśli będziesz tam wiosną masz możliwość zakupienia świeżych szparagów prosto z pola od lokalnego producenta. Koszt 10€ za 1 kg.