Wakacje 2024 – Dzień 8 – Opuszczamy Szwajcarię, nie na długo

Przyszedł czas rozstania z Grindelwaladem. Uciekamy przed deszczem na południe

Smutne, ale musimy rozstać się z Grindelwald. Już i tak się zasiedzieliśmy. Wiemy jednak, że kiedyś tu wrócimy. Mnogość pozostałych do zobaczenia miejsc i szlaków turystycznych zachęca do ponownego odwiedzenia.

Robimy obsługę kampera na kempingu, uzupełniamy wodę w niezbędnej ilości i rozliczamy się. Wyszło sporo. Nie ma się co dziwić, staliśmy tam 6 nocy, a ceny nie odbiegają od innych w Szwajcarii. Tak szczerze, to naszą decyzję przyśpieszyły prognozy pogody. Według zapowiedzi nadciągają burze.

Ruszamy w stronę Interlaken wciąż podziwiając otaczające nas góry. W Interlaken zjeżdżamy na autostradę A8 w kierunku Lucerny. Trochę dziwna to autostrada, ponieważ po chwili przekształca się w jednojezdniową drogę dwukierunkową, zawieszoną wysoko na skale. Jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do takich klimatów przejazd nią może na długo zapaść w pamięci.

Przejazdu nie ułatwiają również miejscowi. Wbrew pozorom lokalsi przemieszczają się szybko, siedzą na ogonie. Do tego wszystkiego migają światłami i trąbią jak jedziesz zgodnie z przepisami. Oni mogą sobie pozwolić na szybką jazdę, ja nie.

Prognozy sprawdzają się. Od Lucerny autostradą A2 w kierunku Włoch przemieszczamy się w mniejszym lub większym deszczu. Niestety po drodze trzeba odstać swoje w korku oczekując na wjazd do tunelu Świętego Gottharda. Nawigacja nawet nie ostrzega o korku, tylko uznaje go jako coś normalnego. Korek wymuszany jest światłami regulującymi ilość pojazdów, zapewniającą zachowanie płynności wjazdu do tunelu.

Miałem okazję przejeżdżać tunelem Gottharda w swoim pierwszym kamperowym wyjeździe kilka lat temu. Jednak nie pamiętam, abym stał tam w jakimś korku. Chociaż przyznaję, że dziwiły mnie światła na autostradzie. Widać miałem wtedy szczęście.

Sam przejazd tunelem również robi wrażenie. Do przejechania pod tonami skał na głową masz 17 km z maksymalną prędkością 70 km/h. Jedziesz drugim w kolejności najdłuższym tunelem drogowym na świecie.

Po wyjeździe z tunelu pogoda nie poprawia się, chociaż w miarę zbliżania się do Włoch zaczynają się przejaśnienia.

Tym razem naszym celem jest Verbania nad jeziorem Maggiore (Lago Maggiore). Dojazd od strony Szwajcarii prowadzi widowiskową chociaż bardzo wąską, przynajmniej z perspektywy „dostawczaka”, drogą biegnąca nad brzegiem jeziora. Co chwila słyszę odgłosy uderzeń gałązek o karoserię z prawej strony pojazdu. Nie da się jednak jechać inaczej. Jest naprawdę wąsko.

W Verbanii zatrzymujemy się na Punto Sosta Camper, specjalnie wyznaczonym do tego celu miejscu położonym około 1 km od starszej części miasta.

Przejazdem kończymy dzień. Zresztą pogoda nie zachęca do spaceru. Co chwila siąpi deszczyk. Idziemy więc na zakupy do pobliskiego sklepu. Pomimo tego, że jesteśmy w sklepie podobnym do naszej Biedronki, czy Lidla wybór jest niesamowity. Objuczeni produktami na obiad wracamy do kampera.

Podsumowanie

  • Koszt pobytu na Camping Eigernordwand – 58,40 CHF / dobę (za 2 osoby).
  • Przejazd Grindenwald – Verbania 269 km.

Wakacje 2022 – Stresa (Lago Maggiore)

Jesteśmy nad kolejnym włoskim jeziorem. Tym razem jest to Lago Maggiore.

Koniec z leniuchowaniem. Rozstajemy się z Colico i ruszamy dalej w drogę. Tak szybko jednak nie opuścimy miasta. W pobliskim centrum handlowym Iperal Fuentes robimy zakupy na drogę, zaopatrujemy się we włoskie wina oraz uzupełniamy paliwo.

Bezpośrednio z centrum handlowego wjeżdżamy na drogę „szybkiego” ruchu SS36. Dlatego szybkiego ująłem w cudzysłów, ponieważ i tak większość czasu jechaliśmy z maksymalną prędkością 70 km/h. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Wybierając tę trasę nie licz na spektakularne widoki jeziora Como. Przez połowę czasu będziesz jechać tunelami, a w przerwach między nimi nie zdążysz nawet go zobaczyć.

Stresa

Kolejnym punktem programu wycieczki jest miejscowość Stresa położona nad jeziorem Maggiore. Jeszcze tam nie byliśmy. Chcemy ocenić miejsce na przyszłość. Stresa jest dla nas miejscem na nocleg przed dalszym skokiem w stronę Szwajcarii.

Zatrzymujemy się na oficjalnym miejscu postojowym dla kamperów Sosta Camper przy Via Giosue Carducci 32. Miejsca postojowe dla kamperów wydzielono z większego parkingu ogólnego przeznaczenia.

Lago Maggiore

Idziemy zwiedzić miejscowość. Naszym pierwszym celem jest przystań i znajdująca się tam stacja dwuetapowej kolejki linowej Stresa – Mottarone. Stacja kolejki jest zamknięta, w kracie zabezpieczającej drzwi włożony bukiet kwiatów. Dopiero teraz sobie uświadamiam, że w 2021 roku doszło do katastrofy z udziałem tej kolejki. Na skutek zerwania się liny jeden z wagonów zjechał kilkaset metrów w dół i rozbił się. Zginęło 14 osób. Smutne wydarzenie. Od tego czasu kolejka została zamknięta na stałe.

Na przystani co chwilę możesz natknąć się na ofertę wycieczek po jeziorze ze zwiedzaniem pobliskich wysp. Sądząc po ruchu na wodzie jest to popularna forma transportu po jeziorze Maggiore. Z brzegu podziwiamy wyspy Isola Bella i Isola dei Pescatori.

Wzdłuż jeziora promenadą kierujemy się w stronę centrum miejscowości. Odnoszę wrażenie, że nie ma tu typowych budynków mieszkalnych. Pierwszą linię okupują hotele we wszelkiej formie i rozmiarach. Do tego rosnące palmy nadają miejscowości charakter śródziemnomorskiego kurortu.

Centrum miasta to oczywiście wąskie uliczki zapełnione turystami i zwężone jeszcze dodatkowo ogródkami okolicznych restauracji. Może centrum miasta nie powala na kolana, ale jest warte zobaczenia.

Zaczyna zmierzchać, więc tą samą drogą wracamy do naszego kampera.   

Podsumowanie

  • Przejazd Colico – Stresa – 160 km.
  • Koszt postoju na Sosta Camper – 18,90€ za dobę.

Wskazówki

  • Na Sosta Camper Stresa jest wydzielone miejsce do zrzutu szarej wody i kasety WC oraz pobrania świeżej wody.
  • Nie licz na jakieś luksusy. Jest to typowy parking.

Wakacje 2022 – Colico (jez. Como)

Chwila wytchnienia nad jeziorem Como.

Passo Tonale było ostatnim naszym punktem na trasie przez Val de Sole. Zmieniamy całkowicie otoczenie i klimat. Przemieszczamy się do miejscowości Colico nad jeziorem Como. W tej części jeziora będziemy pierwszy raz. Wcześniej nad Como byliśmy już dwa razy, jednak bardziej w południowej i centralnej jego części.

Szybko jednak nie rozstaniemy się z włoskimi górami. Jeszcze przez dobre kilkadziesiąt kilometrów będziemy jechać wąskimi i krętymi drogami północnych Włoch. Dopiero od miejscowości Tresenda wjeżdżamy na drogę prowadzącą środkiem doliny. Trochę dziwnie jest jechać po płaskim bez zakrętów.

Colico

Wreszcie docieramy do Colico. I tu mały stres. Nasza nawigacja pokazuje, że mamy zakręcić na docelowe miejsce postojowe za wprowadzonym przez miejscowe władze zakazem wjazdu do miejscowości. Dobrze, że spotkało nas to na rondzie i na dodatek przy parkingu. Zjechaliśmy więc i na spokojnie wytyczyliśmy alternatywną drogę do naszego parkingu. Jak się później okazało, była to jedyna słuszna droga. Nawigacja bowiem próbowała przeciągnąć nas pod wiaduktem o wysokości 2,5 m. Gdybym tam wjechał, dopiero byłby problem.

Zatrzymujemy się na L’Ontano camper area. Jest to mały plac postojowy na około dwadzieścia kamperów położony przy restauracji L’Ontano. Istotnym jest jednak, że przez płot graniczy on z miejską plażą nad jeziorem Como.

Odczuwamy zmianę klimatu. Jest dużo cieplej niż było w górach. W zasadzie pogoda nie zachęca do aktywności. Resztę dnia, prawie do późnego popołudnia spędzamy na leżakach oddając się błogiemu lenistwu.

Dopiero około godziny 18 idziemy na plażę. Plaża płaska, trawiasta. Żeby dojść do wody trzeba pokonać jakieś cztery metry drobnych kamieni. Potem dno jest już piaszczyste. Bardzo przyjemne miejsce do zażywania kąpieli w sąsiedztwie otaczających gór. Polecamy serdecznie te miejsce.

Montecchio Sud

Następny dzień zaczynamy wcześnie rano. Chcemy wykorzystać poranek do poznania okolicą i robimy mały spacer wzdłuż brzegu jeziora. Zapoznajemy się z ofertą przystani z której odbywają się regularne rejsy przez jezioro. Oceniamy kolejne kempingi pod kątem zatrzymania się w nich następnym razem.

Wchodzimy na pobliskie wzniesienie Montecchio Sud, żeby podziwiać panoramę jeziora. W końcu i tak dopada nas spiekota. Wracamy do kampera, żeby znów spędzić resztę dnia w cieniu markizy, przesuwając się za cieniem.

Po południu wchodzimy w aktywniejszy tryb i udajemy się na plażę zażyć kąpieli. Ma to jeszcze jedną zaletę. O tej porze na plaży nie ma już właściwie ludzi i cała jest dla ciebie.

Jeśli jesteś miłośnikiem sportów związanych z wiatrem jest to idealne miejsce dla twojej pasji. Obok naszej plaży wyznaczone jest miejsce dla tego typu aktywności. Cały czas możemy podziwiać ewolucje wykonywane z wykorzystaniem różnego rodzaju żagli i skrzydeł.

Miło wspominamy czas spędzony w Colico. Myślę, że nasze organizmy potrzebowały trochę odpoczynku i innej aktywności niż tej, której były poddawane przez ostatni tydzień.

Podsumowanie

  • Przejazd Passo Tonale – Colico – 118 km.
  • Koszt postoju na L’Ontano camper area – 25,00€ za dobę (2022 rok).
  • Trasa wycieczki – 8.9 km. Wznios / spadek 123 m

Wskazówki

  • Zameldowanie i wymeldowanie odbywa się w restauracji L’Ontano. Obsługa otworzy dla ciebie szlaban.
  • Parking wyposażony w dwie toalety połączone z prysznicem. Prysznice płatne na automat wrzutowy na 3 minuty. Może się zdarzyć, że będziesz musiał stanąć w kolejce do toalety. W ciągu dnia toalety są oblegane przez plażowiczów. Niektórzy potrafią moczyć się pod prysznicem naprawdę długo. Proszę mi wierzyć.
  • Obok toalet jest przygotowane miejsce do zrzutu szarej wody i kasety, pobrania świeżej wody oraz umycia naczyń.
  • Obok postoju wytyczona jest ścieżka rowerowa. Można skorzystać również z tej formy aktywności.
  • Nawigacja Garmin ma funkcję tzw. ostatniego kilometra. Wtedy prowadzi do celu podróży nie zważając na przeszkody. Przekonałem się o tym, ponieważ dwa razy próbowała wcisnąć mnie pod wiadukt 2,5 m na około 500 m przed celem podróży. Gdybym wcześniej nie przeanalizował trasy mogłoby być nieprzyjemnie.

Wakacje 2022 – Passo Paradiso

Dzisiaj o tym jak zdobywaliśmy Passo Paradiso

Dzień nie zapowiada się w prognozach najciekawiej. Możliwa burza. Ryzykujemy.

Passo Paradiso

Na dzisiaj mamy w planach wspiąć się na przełęcz Paradiso, a tak ściślej, to do stacji kolejki linowej Cabinovia Paradiso.

Plan ambitny, ponieważ podejście jest dosyć wymagające. Mamy do pokonania dwukilometrowy odcinek zbocza o przewyższeniu około 720 metrów. Dla ludzi wyrwanych zza biurka to sporo.

Dzielnie przemy do przodu, nic nas nie pogania. Za to mamy dużo czasu do podziwiania otaczających nas gór.

W końcu zdobywamy przełęcz. Mała rzecz, a cieszy. Idziemy w głąb płaskowyżu obchodząc wokół  jezioro del Monticello (Lago del Monticello).

W tym miejscu sprawdza się prognoza pogody. Już od dłuższego czasu zbierało się na burzę. Zaczyna się burza. Na szczęście przezornie nie oddalaliśmy się od stacji kolejki Paradiso. Wykorzystujemy okazję i przeczekujemy burzę w restauracji przy ciepłej herbatce z cytryną.

Sentiero della Pace

W końcu burza przechodzi. Co prawda, jeszcze coś straszy i pomrukuje w oddali, ale my ruszamy dalej. Wybieramy szlak 281 (Sentiero della Pace) jako naszą drogę zejścia do Passo Tonale.  W zasadzie od stacji kolejki linowej nasz szlak cały czas lekkim spadkiem schodzi w dół.

Zdjęcie. Szlak jest bardzo widowiskowy i daje dużo okazji do podziwiania otoczenia.

Szlak nie jest przypadkowo wytyczony w terenie. Wiedzie on cały czas śladem wybudowanej siłami żołnierzy w trakcie I Wojny Światowej drogi zapewniającej im rotację oraz dowóz środków zaopatrzenia. Po drodze możemy zobaczyć pozostałości Ex Villaggio Militare Monticelli, czyli miejsca stacjonowania żołnierzy biorących udział w walkach na tym obszarze. W tej chwili pozostały jedynie fragmenty ścian i zarysy wybudowanych na potrzeby żołnierzy obiektów. Nie oczekuj niczego spektakularnego.

Za to widoki wokół są niesamowite. Wiemy, że kiedyś tu wrócimy, żeby skorzystać z kolejek linowych w kierunku przełęczy Presena (Passo Presena 2997 m.n.p.m.).

Dodatkową atrakcję stanowi ścieżka Sentiero del Fiori. Kolejna droga wojskowa, w tej chwili pełniąca rolę atrakcji turystycznej. Uwaga, to jest tak zwana ferrata i do jej pokonania wymagany jest odpowiedni osprzęt.

My na naszym szlaku takiego osprzętu nie musimy stosować,  za to na naszej ścieżce również mamy do pokonania wykuty w skale tunel.

Do Passo Tonale wchodzimy prawie obok naszego kampera. Po drodze zachodzimy do pobliskiej restauracji i zamawiamy kolację na wynos. Dziś znów mamy włoską pizzę na kolację.

Podsumowanie

  • Koszt postoju w Passo Tonale – bezkosztowo.
  • Herbata z cytryną i cukrem na stacji kolejki Paradiso – 2,50€ za jedną;
  • Pizza Margherita, quattro stagioni – 7,00€, 8,00€ (2022).
  • Koszt obsługi kampera Area Camper Paradiso – 4,00€ (2022)
  • Trasa wycieczki – Passo Paradiso – 11,4 km. Wznios / spadek 790 m.

Wskazówki

Jest możliwość obsługi kampera na Area Camper Paradiso. W ramach tego możesz pozbyć się śmieci, opróżnić zbiornik szarej wody i uzupełnić świeżą wodę. Koszt 4,00€ (2022)

Wakacje 2022 – Passo Tonale

Słynne miejsce zimą. Sprawdźmy co można robić latem w Passo Tonale

Rozstajemy się z Peio. Byliśmy w kolejnym bardzo ładnym miejscu. Następnym miejscem w naszym planie podróży jest Passo Tonale. Do przełęczy mamy zaledwie 22 km, ale droga zajmuje nam prawie czterdzieści minut.

Wjazd do miejscowości trochę rozczarowuje. Już z daleka z zabudowy wyłaniają się sylwetki kilku bloków mieszkalnych, które w naszej ocenie w tym miejscu pasują jak pięść do oka.

Próbujemy zatrzymać się na Area Camper Paradiso. Jest jedyne oficjalne miejsce wyznaczone dla kamperów. Niestety obiekt jest zajęty w całości. Znajdujemy jedno wolne miejsce na parkingu przed placem postojowym. Jednak po krótkim rozpoznaniu uznajemy, że nie będziemy płacić 10,00€ za sam parking.

Przemieszczamy się 100 m bliżej drogi przelotowej i zatrzymujemy wśród stada innych kamperów. Stoimy za darmo. Po ilości zaparkowanych kamperów można sądzić, że Passo Tonale jest atrakcyjnym miejscem dla kamperowiczów.

Dalszą wolną część dnia spędzamy na zwiedzaniu miejscowości i planowaniu następnego dnia. W tym celu będziemy nawet na  stacji kolejki linowej Cabinovia Paradiso.

Jeśli oczekujesz podziwiania zabytków, to się rozczarujesz. Jest to typowa miejscowość komercyjna nastawiona na turystykę. Latem sklepy z nartami zamieniają się na sklepy z wyposażeniem trekkingowym itp.

Dzień kończymy kolacją z pizzy z lokalnej restauracji Pizzeria Bar Alpi, przy via San Bartolomeo. Ten punkt programu jest obowiązkowy na każdej naszej wycieczce do Włoch.

W tym miejscu trafiamy na pierwszą wadę naszego postoju. Dyskoteka. Atrakcją jednego z okolicznych hoteli była dyskoteka dla wypoczywającej tam młodzieży. Na pewno nie kończy się o godzinie 22 i dzieci nie idą grzecznie spać.

Podsumowanie

  • Przejazd Peio – Passo Tonale – 22 km.
  • Koszt pizzy – nasze kosztowały odpowiednio 7 i 8€.