Na imię mam Krzysiek, a moja ładniejsza połowa Jolanta. Nie jesteśmy żadnymi freelancerami, influencerami itp. Jesteśmy typową polską rodziną.
Przenosząc nasze wspomnienia z podróży na wersję cyfrową chcemy pokazać Wam, że można cieszyć się z podróżowania pracując nawet na etacie. Do tego jeszcze jedno z nas jest pedagogiem, a drugie pracuje w zawodzie z pewnymi ograniczeniami. Nie jest to jednak tematem wspomnień.
Wracając do meritum. W sumie mamy wąskie ramy czasowe na podróżowanie. Zostaje nam część wakacji, ferie i przerwy świąteczne.
Późno zaczęliśmy podróżowanie. Dopóki nasze dzieci były małe wakacje spędzaliśmy u rodziców. Tam wypoczywały w raju, niczym nie skrepowane, bawiąc się do upadłego. Nie potrzebowaliśmy niczego innego. Wschód Polski, skąd pochodzimy daje możliwość odpoczynku, relaksu i nabrania sił do pracy po urlopie. Zawsze jednak pojawiała się nutka zazdrości słuchając wspomnień kolegów z pracy o wypadach wakacyjnych np. do Chorwacji. Wszystko zmieniło się kiedy służbowo odwiedziłem południe Francji i trafiło od razu na Lazurowe Wybrzeże. Zakochałem się.
Pół roku później na rocznicę ślubu wręczyłem małżonce bilety lotnicze na wycieczkę, którą sam zaplanowałem i ułożyłem. W ten sposób w trakcie ferii zimowych spędziliśmy dwa urocze tygodnie zaczynając od Nicei we Francji przez La Spezię we Włoszech na Genui kończąc.
Po tym zaczęło się planowanie kolejnego wypadu. I tu porównując koszty pojawia się wątek kupna kampera. Od początku miał to być mały zabudowany bus, a ostatecznie na kolejne wakacje byliśmy właścicielami kampera w największym z dostępnych na rynku wariancie popularnych dostawczaków L4H3.
Wiąże się z tym pewna ciekawostka, ponieważ zakupu kampera dokonaliśmy około 8 miesięcy przed wybuchem pandemii wirusa SARS-COV-2. Może to nic szczególnego, ale później wszyscy znajomi zadawali nam pytanie, czy coś o tym wiedzieliśmy?