W tym roku chyba pierwszy raz w życiu udało się nam wygospodarować więcej niż trzy dni na majówkę. Co więcej, to wychodzi nawet dziewięć dni. Wyszła niesamowita okazja do wyjazdu. Tylko gdzie!? Podsunąłem trochę szalony pomysł, który jednak spotkał się z akceptacją. Nawet córka wykazała się chęcią wyjazdu. Chociaż wcale się nie dziwię. Jedziemy zwiedzać ogród botaniczny Keukenhof w Holandii.
Dlaczego akurat ten ogród? Ponieważ jest otwarty tylko od połowy marca do połowy maja. Taki jest cykl życia prezentowanych tam kwiatów cebulowych. Stąd może bierze się również popularność tego miejsca wśród zwiedzających.
Tak więc plan ustalony. Wszystko przygotowane. Pasażerowie na pokładzie. Wszyscy lekko podekscytowani. Jedziemy.
Brunszwik
Startujemy w piątek późnym popołudniem po pracy. Staramy się wykorzystać możliwości jakie daje przejazd po niemieckich autostradach. Nie łudźmy się jednak. Ponad trzytonowy pojazd, którym się poruszamy nie ma gracji i zwinności samochodu osobowego. Nie twierdzę też, że brak mu prędkości. Wskazania komputera pokładowego jednak szybko gaszą potrzebę szybszej jazdy. Zauważyłem, że w moim przypadku za kierownicą kampera czas zwalnia i ma trochę inne znaczenie. Pełen luz.
Ustalamy, że naszym pierwszym noclegiem będzie Stellplatz Braunschweig w Brunszwiku. Dojeżdżamy nie bez przygód. Dwa razy po drodze udaje mi się zjechać na trasy, przez co tracimy ze dwadzieścia minut. Przyczyna jest prosta. Budowa węzłów autostradowych. Przy złym zajęciu miejsca na nieodpowiednim pasie autostrady w pewnym momencie barierki rozdzielające uniemożliwiają powrót na właściwą trasę. Trzeba szukać najbliższego zjazdu. GPS nie pomaga w takiej sytuacji. Komunikaty są podawane za późno na właściwą reakcję.
Na miejscu również mamy problem z znalezieniem placu, a konkretnie wjazdu. Jest fatalnie oznakowany. Udaje nam się trafić za drugim razem. Oczywiście musimy znów nadrobić dodatkowy kilometr.
Mam nadzieję, że poniższy schemat ułatwi znalezienie wjazdu i wyjazdu z placu.
Stajemy o dziwo na prawie pełnym placu. Pozostało tylko kilka wolnych miejsc. Noc mija spokojnie.
Noordwijk
Startujemy z samego rana. Pogoda trochę pochmurna i nie napawająca optymizmem, ale im bliżej celu tym bardziej się rozpogadza.
Przekraczamy granicę z Niderlandami. Jesteśmy tu pierwszy raz, wiec wszystko na około wręcz chłoniemy. I tu pojawia się pierwsze zaskoczenie. Prędkość na autostradzie ograniczona do 80 km/h. Dla mnie to nic szczególnego. Jestem przyzwyczajony do jazdy np. po Francji z taką prędkością. Jednak trochę to dziwnie wygląda, jak jadące lewym pasem Porsche próbuje wyprzedzić ciebie z prędkością 80,01 km/h. Prawda!?
Jeszcze dziwniej jest na wysokości Amsterdamu. Pięć pasów ruchu w jednym kierunku poruszających się z taką samą prędkością. W sumie, to wcale nie czułem się bezpieczniej. Normą było przeskakiwanie z pasa na pas, bo przecież sąsiedni zgodnie z prawem Murphy’ego porusza się sprawniej.
Po zjeździe z autostrady A4 na drogę N207 zaczynamy odczuwać zasięg ogrodu Keukenhof. Jeden, wielki kilkukilometrowy korek. Ponieważ nie jedziemy do ogrodu nawigacja podpowiada nam objazd. Przez małe miasteczka dostajemy się do przedmieść Noordwijk, gdzie wśród kilku dostępnych kampingów liczymy na znalezienie miejsca.
I tu kolejne zaskoczenie. Jesteśmy pierwszy raz w tym miejscu. Okazuje się, że trafiliśmy tak jakbyśmy w sezonie przyjechali do Zakopanego, czy Sopotu. Już na wjeździe większość kampingów informuje o braku miejsca. Zostawiamy kampera na parkingu i idziemy szukać miejsca. Niektóre kampingi oferują miejsce na tylko jedną dobę. Więc odstępujemy je innym. W końcu jedna z uroczych właścicielek znajduje mi miejsce w kącie podwórza. Dla mnie to wystarcza, nie potrzebuję więcej.
Zatrzymujemy się na kampingu Buitenplaats de Strandwal. Kamping utworzony na terenie gospodarstwa rolnego. Już same miejsce zapowiada co nasz czeka w najbliższym czasie. Środkiem placu postojowego biegnie zagon z tulipanami. Ładnie to wygląda.
W skład zaplecza sanitarnego wchodzą kontenery sanitarne. Najważniejsze jednak, że są. Są czyste i spełniają swoją rolę.
Nadmorskie wydmy
Nie tracimy czasu. Jest późne popołudnie, ale do zmierzchu jeszcze daleko. Do plaży mamy jakieś 500m, więc szlakami przez wydmy idziemy zobaczyć Morze Północne. Jest to nasz pierwszy kontakt z Morzem Północnym. Patrząc na południowy zachód wiemy, że tam gdzieś jest Wielka Brytania. Ciągnie nas do niej. Może to jednak następnym razem.
Przemieszczamy się po dobrze oznakowanym terenie. Przecinają się ze sobą wszystkie możliwe typy szlaków. Rowerowe, piesze i do tego jeszcze konne. Okolica typowa dla terenów wydmowych. Dużo piachu porośniętego rzadkimi trawami i jeszcze rzadszymi krzewami. Naszym pierwszym celem jest jeden z wyższych punktów widokowych w okolicy wydma Kachelduin.
Dopóki jesteśmy w cieniu wydm jest wszystko w porządku. Wychodząc jednak na plażę daje się odczuć temperaturę 17 stopni. Porywisty wiatr przenika wszędzie. Mimo to udaje nam zrobić mały spacer. Nie jesteśmy przy tym odosobnieni. Wraz ze zmierzchem wracamy do kampera. Kolacja i planujemy następny dzień.
Wejściówki na zwiedzanie ogrodu Keukenhof mamy na 1 maja. Mamy więc dzień dla siebie.
Podsumowanie
- Przejazd do Brunszwiku – 597 km.
- Przejazd Brunszwik – Nordwijk – 475 km.
- Koszt postoju na kampingu Buitenplaats de Strandwal – 20€ za dobę.
- Kamping Buitenplaats de Strandwal nie jest typowym w pełnym tego słowa znaczeniu. Bardziej przypomina gospodarstwo rolne przystosowane do zatrzymywania się. Jeśli nie wymagasz wygód w stylu basenu, restauracji itd. to wystarczy.
- Trasa wycieczki: Nordwijk 7,2 km. Wznios / spadek 67 m.
Wskazówki
- Mapy takie jak google nie na wiele się zdają przy szukaniu Stellplatz Braunschweig. Zdaj się na własną spostrzegawczość.
- Opłaty za postój na stellplatz wnosi się w recepcji basenu. Po opłaceniu otrzymujesz zniżkę na korzystanie z jego atrakcji.
- Jeśli masz zamiar stawać na kampingach w okolicach Noordwijk, Lisse w okresie funkcjonowania ogrodu Keukenhof postaraj się zamówić sobie miejsce. Będzie mniej stresu.
- Kamping Buitenplaats de Strandwal pojawia się na mapie google dopiero przy jednym z najwyższych poziomów wyświetlania.
- Jeśli to Twój pierwszy raz w Niderlandach, to musisz przyzwyczaić się do poruszania się wąskimi drogami ze współdzielonym ruchem rowerowym.