Ediger-Eller nie został przez nas wybrany przypadkowo. Mieliśmy bowiem chrapkę na przejście ścieżką Calmont-Klettersteig. Klimatyczna ścieżka przypominająca „ferratę”, wymagająca trochę wysiłku przy jej pokonaniu. Niemniej jednak przejście nią daje dużo zadowolenia i satysfakcji. Długość przejścia 4km, przewyższenie 516m, spadek 237m.
Więcej wyjaśni pewnie zamieszczony powyżej schemat. Na ścieżkę chodzimy w okolicach pkt. 5. Sama ścieżka zaznaczona jest na mapie znaczkiem z nr 1. Idziemy z takim wyliczeniem, aby wejść na pkt. 14. Stamtąd górą wracamy do punkt wejścia.
Calmont-Klettersteig
Już na starcie mamy mały problem. Przed wejściem na ścieżkę ustawione są tablice informacyjne, że będzie prowadzony oprysk winorośli ze śmigłowca. Nie wiadomo, tylko kiedy. Nie brzmi to zachęcająco. Ryzykujemy i idziemy.
Wejście na ścieżkę znajduje się po drugiej stronie wiaduktu kolejowego. Pniemy się już od samego początku dzielnie pod górę.
Ścieżka w zasadzie cały czas prowadzi wśród rosnących winorośli. Widać już grona, ale o tej porze są one jeszcze niedojrzałe. Zresztą jest ogólna prośba, nawet na stronie gminy, o niezrywanie winogron w trakcie pokonywania ścieżki. W zamian jednak miejscowi zachęcają do spożywania produktu końcowego. Ale to chyba nie na ścieżce!
Zaczyna mnie irytować pewien dźwięk, a konkretnie dźwięk silnika śmigłowca. Czyżbyśmy jednak mieli pecha!? Na szczęście okazało się, że śmigłowiec rozpoczyna swoją pracę nad winnicami po drugiej stronie Mozeli. Możemy iść dalej.
I tu zaczynają się schody. W przenośni i dosłownie, a konkretnie zaczynają się drabinki. W zasadzie od samego początku trzeba pokonywać kolejne wyzwania na ścieżce. Raz trafimy na drabinki, innym na stopnie, a w jeszcze innym będziemy się asekurować rozwieszoną liną. W każdym razie nie jest to coś, co może przerwać zdobywanie ścieżki.
W każdym razie na wszystko jest czas. Na pewno jest czas na podziwianie okolicy z coraz wyżej położonych punktów widokowych.
Ścieżka jest dobrze przygotowana do jej zdobywania. Co pewien czas można trafić na wyznaczone punkty ratunkowe, umożliwiające szybką lokalizację i ewakuację potrzebującego pomocy.
W zasadzie to jesteśmy zaskoczeni i rozczarowani. Człowiek tak się skoncentrował na pokonywaniu kolejnych etapów ścieżki, że nie zauważył, że ona się właśnie dla nas skończyła. No cóż, wszystko co przyjemne kiedyś się kończy. Idziemy na górę.
Jak wino zawraca w głowie
W tym miejscu można zakończyć opowieść, jednak jest godzina 11.20. I co dalej!?
W naszych głowach rodzi się szalony pomysł. Idziemy do Cochem … po mozelskie wino! Ostatni razem zasmakowało nam wino, które kupiliśmy w Cochem, więc można wykorzystać okazję. Do Cochem przez Brauheck jest ok. 11 km, przewyższenie 288m, spadek 572m. Po drodze nie możemy ominąć panoramy Reichsburg Cochem z punktu widokowego Hubertushohe (Aussichtspunkt Hubertushöhe).
Zaraz na początku trasy trafiamy na rekonstrukcję świątyni rzymskiej. Natomiast rekonstrukcja studni rzymskiej znajduje się po przeciwnej stronie od świątyni.
Będąc prawie na finiszu naszego spaceru trafiamy rzeczywiście na jeden z najlepszych punktów widokowych. Z punktu widokowego Hubertushohe rozpościera się przepiękna panorama zakola Mozeli z zamkiem Chochem na czele.
I w tym miejscu właściwie kończę naszą opowieść. Po zakupie win, wracamy tym razem pociągiem do Ediger-Eller. Podróż trwa …4 minuty. Koszt przejazdu 3,60€ od osoby. Więcej o Cochem będzie w innym wpisie.
W tym miejscu znów kłania się technologia XXI wieku. Za wino musieliśmy zapłacić gotówką. Brak możliwości płatności kartą.
Podsumowanie
- Koszt postoju na parkingu w Ediger-Eller 7,50€ za dobę. Płatność gotówką dla pana pojawiającego się dwa razy dzienne na parkingu.
- Koszt przejazdu pociągiem na trasie Cochem – Ediger-Eller – 3,60€ od osoby.
- Trasa wycieczkowa: Cochem – 15,6 km. Wznios /spadek 785 m
Wskazówki
- W Ediger-Eller jest drugie miejsce do biwakowania położone bardziej w centrum miejscowości. Jest to kamping Zum Feuerberg.
- Nie przeklinaj z rana, jeśli ktoś cię zbudzi o 8 rano klaksonem. To tylko miejscowy dostawca pieczywa, który objeżdża pola kempingowe i dostarcza świeże pieczywo.
- Według mojej, subiektywnej oceny lepiej pokonywać ścieżkę Calmont-Klettersteig tak jak szliśmy od Ediger-Eller. Lepiej jest wchodzić, niż schodzić. Lepiej jest widzieć drabinki, stopnie itp. niż się za nimi rozglądać.