Zaczynamy kolejny dzień w Grindelwaldzie. Poranek nie zapowiada dobrej pogody. Jest szaro. Okoliczne szczyty górujące nad miejscowością do połowy skryte są w chmurach. Liczymy jednak na poprawę pogody.
Nauczyliśmy się już korzystać z lokalnych linii autobusowych i z wykorzystaniem linii 121 z okolic terminala kolejki linowej jedziemy do centrum miejscowości, żeby po chwili przesiąść się do autobusu linii 128.
Grosse Scheidegg
Dzisiaj naszym celem jest First, ale nie w wersji dla leniwców, czyli z wykorzystaniem kolejki linowej. Autobusem linii 128 jedziemy do przystanku Grosse Scheidegg. Jesteśmy z zasadzie jedynymi pasażerami autobusu.

Droga robi wrażenie. Nie chciałbym tam się znaleźć nawet z osobówką, nie mówiąc o kamperze. Autobus porusza się całą szerokością jezdni. Napotkani piesi schodzą głęboko na pobocze. Wymijanie rowerzystów to zupełny koszmar. Mijanie z pojazdami kończy się często jazdą na wstecznym biegu na najbliższego szerszego odcinka drogi. Widać jednak wyrozumiałość ludzi.


Z każdym kolejnym zakrętem widoczność staje się coraz bardziej ograniczona. Na Grosse Scheidegg jesteśmy już prawie na 2000 m.n.p.m. Jesteśmy w chmurach. W zasadzie widać coś w odległości 200 metrów. Przynajmniej teraz nie ma co liczyć na jakieś widoki.

W stronę First ruszamy z wykorzystaniem Romantikweg. Droga szeroka, stanowiąca ciąg pieszo-rowerowy. Niestety z tego romantyzmu nic nie widać.

Hohenweg 2400
Nie ułatwiamy sobie drogi. Schodzimy z drogi na Hohenweg 2400. Nie jest to najprostsza droga na First, ale za to dużo ciekawsza.

Ledwie zeszliśmy z drogi, a już przeprawiamy się po nowej kładce przerzuconej nad rwącym potokiem. Kilkadziesiąt metrów niżej zauważamy starą kładkę zniesioną przez wodę. Podziwiamy siłę wody jaka musiała przemieścić tak ciężką konstrukcję opartą na stalowych legarach.


W przedmuchach chmur pojawia się coraz więcej szczegółów terenu. Nawet daje się zauważyć otaczające nas szczyty.

Widać, że ścieżka jest przygotowana również dla młodszych turystów. Przy ścieżce co kilkaset metrów można napotkać ustawione w jej pobliżu drewniane rzeźby świstaków, kozic, puchaczy i innych zwierząt. Co chwila słychać ostrzegawcze gwizdy świstaków. Zatrzymując się na chwilę można nawet obserwować je przemieszczające się po terenie.


Zdjęcie. Drewniane rzeźby przy szlaku.


Zdjęcie. Jak będziesz uważanie się rozglądać, to możesz spotkać na szlaku baraszkujące świstaki i pasące się kozice.
First
Widać, że zbliżamy się do First. Na ścieżce spotykamy dwie pary starszych Azjatów. Po powitaniu już wiem, że mamy do czynienia z Japończykami. Przywitali się tradycyjnym Konichua z pełnym ukłonem. Odpowiedziałem tak samo w sumie to odruchowo, sam byłem zaskoczony. Rzadki widok. Pełen szacunek. Dużo młodsi od nich rzadko kiedy oddalają się od obiektu do którego przybyli. Oni na pewno byli ponad pół kilometra od First.
Zaczyna się ruch. Pojawia się coraz więcej turystów. I my również zaczynamy więcej widzieć. Spomiędzy chmur zaczynają się pojawiać kolejne fragmenty gór.


No i oczywiście First. Przez krótką chwilę obserwujemy jedną z atrakcji serwowanych na First. Jest to przejażdżka w dół będąc zawieszonym pod liną z prędkością ok 80 km/h. Sądząc po piskach na całą okolicę musi robić wrażenie.

Na First nie wchodzimy od strony restauracji. Idziemy w stronę końca stacji. Teoretycznie zgodnie z niektórymi mapami tam jest wejście na jednokierunkową kładkę zwieszoną na pionowej skale góry. Piszę teoretycznie, ponieważ nigdzie nie zauważyłem jakichś znaków kierunkowych. I tu jest pewien problem. Z braku kierunkowości kładka co chwila się zapycha się w najbardziej newralgicznych miejscach. Do tego jeszcze przymusowe postoje, przecież trzeba dobrze zapozować do zdjęcia w mediach społecznościowych. Jednak nie jest to istotne. Przejście kładką polecam wszystkim.

Rozpogodziło się trochę, więc pojawił się piękny widok na dolinę w stronę Grindenwaldu. Z racji ukształtowania terenu widać tylko cześć miejscowości, ale i tak jest co podziwiać. Do tego dochodzą emocje z racji zawieszania kładki nad przepaścią. W mojej ocenie jest fajniej niż pokonanie specjalnie przygotowanej ścieżki Thrill Walk na pobliskim Birg. Tam było za bezpiecznie, za dużo zabezpieczeń. Tu masz tylko oddzielającą cię od przepaści poręcz.

Dochodzimy do „ślimaka” ścieżki wiodącego do wysuniętej kładki widokowej. Jednak po chwili oczekiwania w kolejce rezygnujemy. To nie ma sensu. Każdy stojący w kolejce liczy na piękne ujęcie, a kolejka nie posunęła się nawet o jedną osobę. Może następnym razem będzie okazja.

Waldspitz
Wracamy z powrotem na początek ścieżki żeby skorzystać z urządzonego tam punktu widokowego. I znów jest co podziwiać. Niestety mam pecha. Potykam się na stopniu podestu i walę się kolanem na kratę podestu. Czuję wilgoć na kolanie, czyli nie jest dobrze. Na szczęście przydaje się noszona ze sobą apteczka. Z kolanem wszystko w porządku, tylko trochę pokiereszowana skóra.
Niestety musimy skrócić wycieczkę. Za niecałą godzinę mamy autobus z Waldspitz. Schodzimy stromym zejściem z First.

Wraz ze schodzeniem ścieżka robi się coraz bardziej cywilizowana zamieniając się w pewnym momencie w szeroką drogę. Czy chcesz, czy nie i tak przystajesz momentami, żeby chłonąć roztaczający się widok na dolinę i góry po przeciwległej stronie.

Do autobusu przychodzimy z zapasem czasu. Przed restauracją oczekuje już kilka osób
Streszczenie dnia na zamieszczonym filmie:
Podsumowanie
- Trasa wycieczki – Grosse Scheidegg – First – Waldspitz – 8,8 km. Przewyższenie 406 m , spadek 456 m.