Majówka 2023 – dzień 4 – Keukenhof

Dziś jest ten dzień. Zwiedzamy ogród Keukenhof

Wcześniejsza pobudka. Śniadanie. I ruszamy.

Jedziemy

Wejściówki do Keukenhof mamy na godzinę 8.00. Bez najmniejszych problemów dostajemy się do parkingu. Chociaż na bramie głównej zostajemy zawróceni i przekierowani do bramy od strony ronda przy drodze N208, na początku (lub końcu) Lisse.

Po wjeździe na parking kierują nas na pole postojowe dla kamperów. Nikt nie sprawdza wejściówek. Moja wejściówka zawiera opłatę za kampera. Okazuje się, że sprawdzą nas przy wyjeździe. Chociaż, tylko mnie. Innych w osobówkach przede mną nie sprawdzano. Uważam to za szowinizm i rasizm!

Trochę historii

Dla mniej zorientowanych. Ogród Keukenhof, to ponad ponad 7 milionów tulipanów, narcyzów, żonkili, hiacyntów i innych kwiatów cebulowych wyeksponowanych na 32 hektarach w otoczeniu starych drzew, ukwieconych krzewów, sadzawek, fontann i eksponatów współczesnej sztuki. Do tego podzielonych dodatkowo na ogrody tematyczne.

Tereny dzisiejszego ogrodu stanowiły dawniej część posiadłości holenderskiej księżnej Jakoby z Bawarii (1401-1436), która w tej właśnie okolicy spędzała najwięcej swego czasu. Tutaj polowała, a przede wszystkim zbierała zioła do zamkowej kuchni. Stąd też nazwa Keukenhof – „ogród kuchenny”. Dzisiejszy Ogród Keukenhof założony został w 1949 jako forma prezentacji swego towaru „na żywo” przez lokalnych hodowców tulipanów. Z latami ogród się rozrasta i wzbogaca o rośliny wieloletnie, krzewy i drzewa. Sam układ ogrodu pochodzi jeszcze z 1850 r. i jest kontynuacją  angielskiego ogrodu krajobrazowego.  W 1999 r. ogród powiększa się o kolejne 4 ha, na których powstały miedzy innymi zaprojektowany w formie wachlarza  Ogród Konwencjonalny. Tam również znajduje się jeden z ciekawszych labiryntów w Europie.

Ogród Keukenhof

W każdym razie my jesteśmy na miejscu jakieś 10 minut przed czasem. Nie spieszymy się. I tak będziemy stać na końcu już ustawionego przed bramą wejściową ogonka ludzi. Wreszcie ruszyli. O dziwo, wejście przebiega sprawnie. Kilka minut i jesteśmy na terenie ogrodu Keukenhof.

Od samego wejścia uderza nas feeria barw i kolorów. Oczarowują piękne dobrane zestawienia kolorów na rabatach. O ile sam nie przepadam za pojedynczymi roślinami cebulowymi w moim ogródku. To tu jestem pod wrażeniem. I akceptuję bez zastanowienia propozycje przyszłych nasadzeń. 

Przechodzimy przez kolejne ogrody tematyczne. Podziwiamy kolejne rabaty i instalacje artystyczne poustawiane pomiędzy nimi. Wszystko tworzy spójną i harmoniczną całość.

Jedną z atrakcji ogrodu jest posadowiony oryginalny wiatrak holenderski. Z jego platformy można obserwować kwietne pola poza terenem ogrodu.

Zdjęcie. Ukwiecone pola na zewnątrz ogrodu Keukenhof.

Udało nam się zwiedzić ogród zanim nadciągnęły chmury i spadł deszcz. Pełni wrażeń dotarliśmy do naszego kamperka.

Co ciekawe w trakcie zwiedzania ogrodu przypadkowo natknąłem się na kolegę, który kilka lat temu odszedł na emeryturę. Trochę to dziwne, jak spotyka się kogoś znajomego półtora tysiąca kilometrów od domu na terenie ogrodu wśród tysięcy odwiedzających.

Podsumowując, na tę chwilę mam dosyć kwiatów. Na następny dzień planujemy całkowicie inne wrażenia.

Podsumowanie

  • Koszt zwiedzania ogrodu Keukenhof: 19€ od osoby.
  • Wrażenia niezapomniane. Kiedyś tu wrócimy.

Wskazówki

  • Bilety są do nabycia tylko online. Więcej szczegółów na oficjalnej stronie ogrodu
  • Wejściówki kupuje się na dany dzień i przedział czasowy.
  • Nam zwiedzanie ogrodu zajęło około ponad 4 godziny.
  • Jest drugi parking po przeciwnej stronie ogrodu.
  • Dolicz sobie czas na dojazd. Na pewno będziesz stać w korku.

Majówka 2023 – dzień 3 – Zandvoort

Dzień trzeci naszej majówki. Dzisiaj zwiedzamy okolicę na rowerach.

Dzień zaczynamy leniwie. Nie śpieszy nam się. Czekamy na otwarcie wypożyczalni rowerów w pobliskim kampingu de Duinpan.

W sumie, to był prawie błąd. Jak się okazało wypożyczalnia cieszy się dużą popularnością. Staliśmy w małym ogonku. W końcu udało nam się wypożyczyć trzy ostatnie rowery. Jeden który próbowaliśmy eksplodował! Dosłownie po przejechaniu metra wystrzeliła dętka. Nie ma co się jednak dziwić. Obsługa wypożyczalni dopompowywała powietrze bezpośrednio ze sprężarki nie dysponując żadnym manometrem. Przy nas sami wysadzili jeden rower. Widać mają to wkalkulowane w cenę.

My dostaliśmy fajne, firmowe rowery trekkingowe z osprzętem Sram z ośmioma biegami. Na początku trzeba się do nich przyzwyczaić, jak z każdym nowym rowerem. Potem jednak jechało się dobrze bez żadnych przygód.

Naszym celem jest rozpoznanie sytuacji w pobliżu ogrodu Keukenhof. Tak, aby sprawnie potem poszło w dniu następnym. Jednak żeby nie było to takie proste, ogród zostawiamy na koniec. Zamierzamy zacząć od Noordwijk, następnie trasą na morzem Północnym do Zandvoort. Stamtąd w stronę ogrodu i w końcu do kampera. Czasu na to nie mamy za wiele. Rowery musimy zwrócić do 17.45.

Startujemy.

Noordwijk

Co prawda my już jesteśmy w Noordwijk, przynajmniej takie mamy adresy, ale do samej miejscowości w linii prostej jest prawie 4 km. Jedziemy do wschodnich przedmieść, oczywiście od strony kolorowych pól. Przy każdym można spotkać miłośników selfie z kwiatami. Widomo jak ważne jest dobre zdjęcie w mediach społecznościowych. Niektórzy potrafią wleźć w środek pola żeby mieć dobre ujęcie.

Nas zachwyca wszystko. Chłoniemy otoczenie, architekturę. Dla nas Niderlandy są czymś nowym.

Do samego Noordwijk nie wjeżdżamy. Nie jest naszym celem.

Zandvoort

Na północnych przedmieściach Noordwijk łapiemy ciąg pieszo – rowerowy biegnący w stronę Zandvoort. Przed nami przejazd na ok. 20km. Droga, którą jedziemy biegnie cały czas pomiędzy wydmami w bliskości Morza Północnego. Mamy świetną pogodę do jazdy rowerem. Za wydmami jest słonecznie i zacisznie.

W około połowie odcinka dojeżdżamy do położonej prawie nad samym morzem restauracji Nederzandt. Widać, że jest to popularne miejsce wśród miejscowych.

W takie dni jak wówczas na pewno nie możesz liczyć na samotność szlaku. Zawsze w zasięgu wzroku są ludzie aktywnie spędzający czas. Nasze zdziwienie wywołała młoda dziewczyna pod Zandvoort. Była na drodze z walizką na kółkach. O tyle to dziwne, że przez najbliższe pięć kilometrów nie ma tam dosłownie nic. Jedynie piach w zasięgu wzroku.

Jedziemy do Keukenhof

W Zandvoort mamy małe problemy z przejechaniem z powodu parkujących lub szukających miejsca do zaparkowania samochodów.

W końcu przejeżdżamy przez Zandvoort i kierujemy się w stronę Aerdenhout. Tam odbijamy w prawo w stronę De Zilk. Zawsze w zasięgu wzroku znajdują się jakieś kwitnące pola.

Wszystkie drogi są dobrze ponumerowane. Wystarczy, że trzymasz się swojej liczby. Nie zabłądzisz. W ten sposób trafiamy w okolice ogrodu Keukenhof. Ogarnia nas przerażenie z powodu tego co tam się dzieje. Nie napawa nas optymizmem na następny dzień. Wszędzie samochody, wszędzie piesi, wszędzie rowery. Totalny drogowy Armagedon. Chociaż to wszystko w jakiś sposób przemieszcza się. Tu też pierwszy raz w życiu utknęliśmy w korku rowerowym. Staliśmy tak dobre kilka minut zanim ruch się udrożnił. Wreszcie wyrywamy się i mkniemy w stronę naszej wypożyczalni. Dojeżdżamy z dziesięciominutowym zapasem.

Podsumowanie

  • Koszt wypożyczenia jednego roweru: 10€.
  • Trasa wycieczki: Zandvort 52,6 km. Wznios / spadek 120m.

Wskazówki

  • W zasadzie tylko jedna wskazówka rower to bardzo fajna forma zwiedzania Niderlandów. Polecam!