Wakacje 2023 – dzień 9 – Piz Nair

Jak zdobyliśmy Piz Nair.

Zapowiada się upalny dzień, więc postanawiamy nie wychylać się z linii lasu. Zamierzamy ścieżką z miejscowości Champfer dojść do skrzyżowania ze szlakiem Via Engiadina, by tam skręcić w lewo i warstwicą przez Silvaplan wrócić do Sankt Moritz.

Wspinamy się więc powoli wzdłuż potoku Ova da Suvretta w stronę skrzyżowania.

I tu kończą się nasze plany! Ciekawość bierz górę i ruszamy dalej prosto w stronę jeziora Lej Suvretta i przełęczy Pass Suvretta (2615 m n.p.m).

Lej Suvretta

Do jeziora Suvretta nie sposób nie trafić. Musisz tylko trzymać się szlaku prosto. Nie zbaczać w żadną stronę. Po drodze mijamy się z innymi turystami, ale znów nic szczególnego pomimo tego, że jest niedziela.  Kilkanaście lub kilkadziesiąt osób w obu kierunkach.

Oczywiście jak to bywa na zagospodarowanych alpejskich łąkach można również spotkać inne towarzystwo. Ale ono wcale nie jest tobą zainteresowane.

Po drodze podziwiamy zmieniające się co kilkadziesiąt metrów krajobrazy. Cały czas pojawia się coś nowego zmieniając otoczenie. Lubimy to. Nie ma jednostajnego, monotonnego widoku. Góry zmieniają się z każdym krokiem, każdym pokonanym wzniesieniem. Co chwilę pojawiają się nowe szczegóły.

Po około następnej godzinie docieramy nad Lej Suvretta. Jest to małe jeziorko utworzone w płaskiej niecce. W miarę płaski brzeg porośnięty trawą zachęca do odpoczynku. Co też wykorzystujemy. Co ciekawe, wśród odpoczywających ludzi znaleźli się nawet chętni na kąpiel w jeziorze. Moim zdaniem temperatura wody nie zachęcała nawet do moczenia nóg.

I tu zrobiłem to. Zachęcony pogodą odpiąłem nogawki od spodni. Odczułem to kilka godzin później na moich łydkach. Pomimo zastosowania kremu z filtrem i tak doszło do oparzenia słonecznego łydek. Ze skutkami tego musiałem mierzyć się przez kolejny tydzień.

Piz Nair

Odpoczywając nad jeziorkiem cały czas mam przed sobą Piz Nair. Zostało tylko około 2 km i 400 m przewyższenia.

Postanawiamy ruszać etapami do kolejnych skrzyżowań szlaków na każdym decydując gdzie idziemy dalej. Ja zerkam w stronę Piz Nair, a Jola w stronę szlaku biegnącego u jego podnóża. Tym razem to ona prowadzi. Trochę zaskoczony stwierdzam … że idziemy na Piz Nair! W końcu okazuje się, że ktoś pomylił szlaki! Było jednak za późno na zejście. Tak więc idziemy na Piz Nair!

Po kilkuset metrach wreszcie docieramy do stacji kolejki linowej na Piz Nair. Znajdujący się przed nią kierunkowskaz z tabliczką z wysokością 3056 m.n.p.m. jest trochę ustawiony pod turystów. Jesteśmy dokładnie na 3000 m.

Do zdobycia Piz Nair trzeba się jeszcze wspiąć 56 m na znajdujący się obok szczyt. Udaje nam się! Pierwszy raz jesteśmy na wysokości powyżej 3000 m n.p.m. Mała rzecz, a cieszy. Z platformy widokowej roztacza się się wokół nieziemski widok.

Schodzimy

Na punkcie widokowym podziwiamy otaczające dolinę Sankt Moritz góry oraz planujemy drogę powrotną. Oczywiście idziemy szlakami nie korzystamy z kolejki linowej.

Z różnych względów droga powrotna nam się wydłuża. Głównie przez konieczność obchodzenia zamkniętych odcinków dróg w stronę miejscowości Champfer.

Po drodze udaje się nam jednak znów zobaczyć coś ciekawego z czym nie mieliśmy do tej pory do czynienia. Mianowicie spotykamy świstaki. Niektóre ostrzegały się przed nami i ukrywały się w swoich norach. Były jednak takie, które nas albo ignorowały, albo czekały z zainteresowaniem dając się sfotografować.

W drodze powrotnej mieliśmy okazję przechodzić przez zamieszkałe okolice Sankt Moritz podziwiając stylowe i gustowne rezydencje i posiadłości. Odnosimy jednak wrażenie, że tam nikt nie mieszka. Owszem, teren jest zadbany, wypieszczony, ale nie ma śladu aktywności człowieka. Może jesteśmy nie o właściwej porze roku, a życie toczy się tam zimą w trakcie sezonu narciarskiego.

Podsumowując. Spędziliśmy świetny dzień zdobywając Piz Nair, który był tylko marzeniem.

Podsumowanie

  • Koszt pobytu na Camping Sankt Moritz 57,65 CHF za dobę.
  • Ciekawostką może być koszt zamówienia pieczywa na kempingu. Za ok. 0,5 kg chlebek i cztery bułeczki zapłaciliśmy 11,00 CHF. Czyżby paragon grozy!? Jedni będą głosili tezę o paragonach grozy, inni przyjmują pewne rzeczy jako normę i mają to uwzględnione w kosztach wakacji. Ocenę pozostawiam indywidulanie każdemu osobno.
  • Trasa wycieczki: Piz Nair 20,1 km. Wznios / spadek 1263 m.

Wskazówki

  • Sankt Moritz jest popularnym miejscem do odwiedzania. Jeśli jesteś pewien terminu przyjazdu proponuję wykonanie rezerwacji miejsca na kampingu. Będziesz mieć gwarancję.
  • Jeśli chcesz kupić pieczywo, przejrzyj najpierw dokładnie ulotkę, którą dostaniesz do ręki w recepcji. Wybierz to co jest Ci potrzebne, nie kupuj oczami.
  • Z rozpędu wziąłem podsunięty mi na recepcji worek na śmieci zmieszane. To kosztuje. Jeśli segregujesz odpadki na miejscu jest wszystko dostępne łącznie z pojemnikiem na odpadki bio.

Wakacje 2023 – dzień 8 – Sankt Moritz

Pozostajemy w Szwajcarii. Tym razem zatrzymujemy się w Sankt Moritz.

Przejazd z Sur En do Sankt Moritz. Skok na 70 km. I tu zaczyna irytować mnie dźwięk dobywający się z przednich hamulców mego kamperka. Chyba mam problem z hamulcami. No cóż, może na niemieckiej autostradzie to by było do zniesienia, ale nie na szwajcarskich serpentynach i agrafkach. Trzeba będzie coś z tym zrobić.

Camping Sankt Moritz

Pomimo krótkiego odcinka do przejechania, droga zajmuje nam prawie dwie godziny. Po przybyciu na Camping Sankt Moritz ze względu na sjestę jesteśmy skierowani przez panią z restauracji na miejsce przejściowe. Końcowe miejsce postojowe otrzymujemy się po zameldowaniu się w recepcji. Dostajemy znaczek naszego stanowiska, który wstawiamy za szybę wozu.

Kemping zorganizowany na rozległej polanie z lekkimi pochyłościami. Da się w miarę równo ustawić kamperem. Środkiem kampingu biegnie ogólnie dostępny ciąg pieszo rowerowy. Więc czasem trzeba było uważać.

Blok sanitarny i zaplecze socjalne mają wszystko to co jest potrzebne dla obozowicza. W nocy na kampingu przyda się jednak latarka. W rejonie parkowania kamperów panują egipskie ciemności. I lepiej oświetlać sobie drogę, żeby nie nadziać się na jakieś rozciągnięte linki od markiz itp. Najlepiej w ogóle nie chodzić na skróty.

Jezioro Hahnensee

Po zameldowaniu się mamy trochę czasu. Więc szybka decyzja i ruszamy na krótki wypad do jeziora Hahnensee leżącego powyżej doliny Sankt Moritz. Droga do jeziora prowadzi pod górę, więc często podziwiamy widoki.

Pierwszy raz w trakcie naszych wypraw trafiamy na dziko rosnące krzaki jagody kamczackiej. Rozpoznajemy je od razu, ponieważ mam je w ogródku. U nas już dawno przejrzały, a tu jagody jeszcze nie nadają do jedzenia.

Docieramy do urokliwego jeziorka Hahnensee i położonego obok schroniska o tej samej nazwie. Wspinamy się jeszcze kilkaset metrów na punkt widokowy. Roztacza się stamtąd piękny widok na jezioro i dolinę Sankt Moritz.

Ruszamy w dół do kamperka. W drodze powrotnej chcemy zobaczyć jeziora Lej Nair i Lej Mar.

Schodząc z góry moje zainteresowanie wzbudzają stojące na poboczu drogi drewniane „domki”. Jak się okazuje w ich wnętrzu ukryte są … toalety TOITOI! Bardzo praktyczne i estetyczne opakowanie.

Inną ciekawostką którą można spotkać jest ustawiony przy drodze do jeziora Hahnensee słupek z kijami do chodzenia. Taka swoista bezpłatna wypożyczalnia. Niby nic, ale kije mogą ułatwić wędrowcy wejście na górę. Kije możesz potem zwrócić w centrum tenisowym lub kampingu.

Mijamy po drodze kolejne urocze jeziora Lej Nair i Lej Marsch. Przy jeziorze Lej Marsch znajduje się świetna przygotowana baza piknikowa, na którą składają się wyznaczone miejsca do grillowania wraz miejscami do spożywania posiłków. Co ciekawe, wokół jeziora umieszczono wiaty, w których znajduje się drewno do palenisk. Wszystko dostępne bezpłatnie. Może to dziwne zabrzmi, ale pomimo odbywających się kilku spotkań towarzyskich, następnego dnia rano nie było po nich śladu. Czyżby inna kultura biesiadowania!?

Podsumowanie

Trasa wycieczkowa: jezioro Hahnensee 7,6 km. Wznios / spadek 410 m.