Ferie 2024 – Malaucene

Zatrzymujemy się u stóp Mont Ventoux, najwyższej góry Prowansji

Nocujemy w Malaucene, małym francuskim miasteczku. Zatrzymaliśmy się na parkingu sieci Camping-Car Park. Wyznaczone miejsce dla kamperów stanowi cześć ogólnego parkingu i przystanku autobusowego na końcu Avenue Charles de Gaulle. W trakcie naszego pobytu stało na nim już kilka kamperów.

Malaucene położone jest ok. 9 km na południe od Vaison la Romaine i 18 km na północ od Carpentras. Miejscowość nie wyróżnia się w przewodnikach turystycznych, chociaż według niektórych jest nieformalną stolicą Ventoux. W końcu leży u podnóża najwyższej góry Prowansji Mont Ventoux (1909 m.n.p.m). W trakcie naszego pobytu w miejscowości góra była bardzo kapryśna i nie chciała pokazać się w całej okazałości zakrywając wierzchołek pierzynką z chmur. Wiemy, że jednak kiedyś tam dotrzemy.

Teraz jednak mając chwilę czasu ruszamy na obejrzenie miejscowości.

Spacer po Malaucene

Od parkingu do centrum miejscowości jest dosłownie rzut beretem. Całe centrum położone jest wzdłuż głównej ulicy Cours des Isnards. Obsadzone starymi platanami i z ogródkami restauracji w sezonie musi wyglądać uroczo. My odbijamy w prawo w kierunku zaułków starego miasta. Centrum jest naturalne, tzn. takie bez żadnego upiększania, ale może to i dobrze. Błądzimy po zaułkach zmierzając cały czas w kierunku ulicy Montee de l’Ancien Fort na końcu której znajduje się położony najwyżej punkt miasta, z którego możemy podziwiać otaczające góry.

Miasto wpisane jest w obrys murów obronnych z których w zasadzie pozostały tylko bramy. W jednej z nich, Porte Soubeyran, znajdowała się szubienica. spacerując znów trafiamy na małe placyki na połączeniach ulic, tak typowe dla francuskich miasteczek. Na jednym z placów znajduje się pozostałość po publicznej pralni. Specjalnie przygotowane ciągi wody, kamienne baseny i tary miały za zadanie ułatwienie procesu prania.

Ze szczytu wzgórza, na którym aktualnie znajduje się droga krzyżowa, roztacza się piękny widok na okolicę. Ze stołu orientacyjnego możesz odczytać widoczne wokół szczyty i góry. Żadne zdjęcie nie oddaje tego, co  można zobaczyć wokół.

Schodzimy w stronę głównej ulicy. Tam pomimo niedzieli robimy małe zakupy na drogę. Mało nie wyszliśmy ze sklepu z kwiatkami i roślinkami. W sprzedaży były roślinki raczej u nas nie spotykane. Jednak rozsądek wziął górę. W większości były to rośliny, które w naszych warunkach mogłyby nie przetrwać zimy. Szkoda. Może znajdziemy jeszcze coś ciekawego.

Kilkadziesiąt metrów dalej już w ogóle brakuje nam rąk. Nie możemy oprzeć się ofercie miejscowej piekarni. Za dwie bagietki, cztery croissanty i dwa croissanty z czekoladą płacimy trochę ponad 8 €. Ich jakość będziemy doceniać .. krótko, ponieważ wszystko znikało błyskawicznie. Nie można oprzeć się pokusie.

Kończymy pobyt w Malaucene. Przed nami właściwie ostatni punkt naszej wyprawy.

Podsumowanie:

  • Przejazd Gordes – Malaucene – 59 km.
  • Koszt postoju na Camping-Car Park – 14,70€.

Wskazówki

  • Nie wszystkie śmieci możesz pozostawić w pojemnikach ustawionych przy parkingu dla kamperów. Odpady zmieszane można zostawić w kontenerze podziemnym ustawionym na początku parkingu samochodowego. Tam możesz również pozostawić kartony.
  • Najbliższa toaleta publiczna znajduje się przy urzędzie miasta (Mairie) przy rue des Peres.

Ferie 2024 – Georges La Veroncole

Przedłużamy pobyt w okolicach Gordes. Warto

Modyfikujemy trochę nasze plany wyjazdowe, ale to chyba na tym polega, że nikt nas nie goni, że pora wsiadać do autobusu. Podoba nam się miejsce, więc zostajemy jeszcze chwilę. Pogoda zapowiada się sympatyczna, więc postanawiamy ją wykorzystać.

Gordes po raz drugi

Ruszamy w stronę Gordes. Tym razem nie musimy oglądać się za siebie żeby zobaczyć miasteczko. Idziemy w jego stronę, więc co chwila pojawiają się jego nowe fragmenty do podziwiania i strzelania pamiątkowych zdjęć.

Pomimo wczesnej pory miasteczko już nie śpi. Na całego działa miejscowy targ rozwinięty przed i w hali znajdującej się przy rue Baptistin Picca, naprzeciw chateau. Przyznajmy, że targ jest skromniutki, zaledwie kilkunastu sprzedających i kupujących. Można jednak zawiesić oko na sprzedawanych lokalnych towarach poczynając od rzemieślniczego pieczywa, przez miody, sery na wyrobach z lawendy kończąc. Znalazły się nawet owoce morza, chociaż one akurat lokalne nie są.

Nie zabawiamy długo, idziemy dalej szukając wejścia na nasz szlak.

Georges La Veroncole

Schodzimy z góry na której położone jest Gordes i idziemy przez leżącą poniżej dolinę, którą mieliśmy okazję podziwiać dzień wcześniej z punktów widokowych w miejscowości. Do celu naszej wyprawy nie mamy daleko, niewiele ponad 2 km, a jest nim wąwóz La Veroncole (Georges La Veroncole).

Dnem wąwozu i jego zboczami wytyczono oznakowane szlaki turystyczne. Nie jest to dziki wąwozów, a pozostałości młynów wodnych wskazują na jego wykorzystanie do celów gospodarczych. W trakcie przejścia można zobaczyć pozostałości dwóch takich młynów. Warto tam zajrzeć ze względu na specyfikę ich budowy, jakże różną od znanych nam z bocznym kołem wodnym. Tu napęd stanowi coś w rodzaju pionowej turbiny. Na jej szczycie znajduje się koło młyńskie, a sam turbina jest kilka metrów poniżej. Zasadę działania młynów wyjaśniono na umieszczonych obok tablicach informacyjnych.

Widać, że szlak jest popularny. Po drodze spotykamy co najmniej kilka ekip turystów podziwiających razem z nami ten urokliwy wąwóz. Wbrew pozorom nie jest to prosta ścieżka. W kilku miejscach czekają na wędrowca drabinki lub liny do podciągnięcia się, ale nic wymagającego, czy ponad siły przeciętnego człowieka.

Do przejścia jest około 3 km. My pokonujemy go od dołu. Zresztą większość ludzi robiła tak samo, chyba jedynie para trialowców obrała odwrotny kierunek. Sądząc jednak po zauważonych rozwieszonych łańcuchach w dziwnych miejscach, gdzie nie prowadzi normalny szlak, można wąwóz pokonywać w trybie sportowym. Widać i w taki sposób można podziwiać Georges La Veroncole.

Opuszczamy wąwóz około jednego kilometra przed miejscowością Murs. W stronę Gordes wracamy wyznaczonym szlakiem rowerowym zastanawiając się, kto po takim terenie jeździ rowerem. Widać jednak można.

Po wyjściu na drogę Gordes – Murs zatrzymujemy się na parkingu w pobliżu Fontanille. Można tam odpocząć na kamiennych ławkach z pięknym widokiem na dolinę w stronę Roussilon, kolejnej miejscowości wartej zobaczenia w okolicy. Pogoda trochę nam nie dopisuje. Jest słonecznie, ale pojawił się zimy wiatr, który zmusza nas do włożenia czegoś na wierzch.

Do Gordes szlak prowadzi wzdłuż drogi asfaltowej. Tak w sumie to cała droga od wejścia do wąwozu do miejscowości prowadzi cały czas pod górkę.

W Gordes robimy ostatnie zakupy i powoli rozstajemy się z miejscowością.

Wykorzystujemy dzień jaki nam jeszcze pozostał i ruszamy w dalszą drogę. Na noc postanawiamy zatrzymać się w Malaucene.

Na pewno tu wrócimy. Polecamy.

Podsumowanie

  • Koszt postoju na parkingu Les Bories – bezpłatny.
  • Georges La Veroncole, piękny wąwóz do podziwiania w trakcie przejścia.
  • Trasa wycieczki Georges La Veroncole – 14,1 km. Przewyższenie 530 m.

 Wskazówki

  • Wąwóz La Veroncole pokonywaliśmy pod górę od Gordes w stronę Murs. Nam wydaję się, że tak jest prościej i bezpieczniej.
  • Przypuszczam, że w dni pracujące miałbyś cały wąwóz dla siebie. W weekendy możesz tam spotkać więcej odwiedzających, chociaż bez przesady.

Ferie 2024 – Opactwo Notre-Dame de Senanque

Dzisiaj zapraszam do odwiedzenia dwóch symboli Prowansji

W nocy trochę padał deszcz. Obawiamy się, że może być trudniej przemieszczać się po rozmiękłych ścieżkach. Na szczęście nasze obawy nie spełniają się.

Les Bories

Na dzień dzisiejszy przewidzieliśmy wycieczkę w kierunku opactwa Notre-Dame de Senanque (Abbaye Notre-Dame de Senanque) położonego około 3 km na północ  od Gordes. Jest to XII wieczny klasztor pełniący swoją rolę do chwili obecnej. Może bardziej znany jest po wpisaniu słowa Prowansja w wyszukiwarkę internetową. Pojawia się wówczas charakterystyczny obiekt z polem kwitnącej lawendy przed nim. Można go sklasyfikować jako nieformalny symbol Prowansji.

Naszą trasę zaczynamy śladem poprzedniego dnia. Na palcach przechodzimy obok miejsca w którym w dniu wczorajszym pozyskaliśmy dwójkę francuskich wielbicieli w postaci pary miejscowych psów. Udało się. Nie ma ich. Może są zajęte czym innym.

Pierwszym naszym celem są bories znajdujące się przy szlaku w lesie. Trafiamy na nie bez problemu. W zasadzie z jednym bez problemu, ponieważ drugi ukrył się w krzakach. W każdym razie można swobodnie podziwiać konstrukcję kamiennego domku w całej okazałości, włącznie z wnętrzem. Wbrew pozorom jest to solidna, samonośna konstrukcja.

Wąwóz La Senancole

Przemieszczamy się szlakami na północ, w zasadzie wzdłuż koryta wyschniętego potoku La Senancole. Szlak łatwy do przejścia na odcinku pokrywającym się ze śladem szlaku rowerowego. W pewnym momencie rozstajemy się i odbijamy prawą odnogą. Szlak staje się coraz bardziej dziki. Idziemy pięknym wąwozem La Senancole, może nie tak spektakularnym jak poprzedniego dnia w wąwozie de Regaolon, ale tu również bardzo widowiskowym.

Mamy okazję podziwiać piękne klify wydrążone przez wodę, wejść do małej jaskini, pokonywać kolejne małe stopnie wodne. Naprawdę piękny teren do urozmaiconej wędrówki.

Ogólnie szlak nie sprawia trudności poza kilkoma miejscami, gdzie w normalnych warunkach znajdowałaby się linka lub łańcuch do asekuracji. Może zdarzyć się, że trzeba będzie chwilę kombinować z prawidłowym wyborem ścieżki jako właściwego szlaku, ale da się przejść.

Abbaye Notre-Dame de Senanque

Dochodząc do opactwa Senanque teren staje się bardziej cywilizowany. Ścieżka przekształca się w drogę i w pewnym momencie wyłaniają się przed oczyma zabudowania opactwa. Do opactwa wchodzimy od „zaplecza”.

Oczywiście jak zwykle nie można podziwiać opactwa w pełnej krasie.  Poza sezonem turystycznym wszędzie ustawione są płotki zabezpieczające prowadzone prace remontowe. Naszą uwagę przykuwa stanowisko kamieniarza, na którym znajdują się obrabiane bloki kamienia. Naprawdę wygląda to pięknie. Nawet zwykła sześcienna kostka jest piękne obrobiona. Nie chce się wierzyć, że tak można obrobić kamień.

Opactwo cieszy się popularnością. Co chwila z pobliskiego parkingu nadciągają kolejni zwiedzający. Cóż, może w trakcie naszego pobytu nie uda nam się zrobić zdjęcia z kwitnącym polem lawendy, ale i tak warto odwiedzić to miejsce.

Gordes

Po krótkim odpoczynku ruszamy szlakiem w kierunku Gordes. Szlak przez pewien czas wznosi się, więc można trafić na punkt skąd można podziwiać opactwo z przewyższenia.

Może nie są to żadne spektakularne ujęcia, ale za to można podziwiać otoczenie opactwa z ciągnącymi się po horyzont wzgórzami z kamiennymi klifami przeciętymi strumieniami.

Do Gordes wchodzimy od północy, więc nie od razu możemy podziwiać tę uroczą miejscowość. Zaczynamy od sprawdzenia wyznaczonego parkingu dla kamperów. Jest to jedyne oficjalne miejsce postojowe dla kamperów w Gordes. Więcej szczegółów we wskazówkach pod wpisem.

Z parkingu idziemy zwiedzić miejscowość. Znów mamy okazję podziwiać małą francuską miejscowość, którą można obejść w godzinę. Przechodzimy obok miejscowego chateau.

Naprzeciw w restauracji komplet gości. Wszystkie stoliki zajęte. Na jednej z okolicznych uliczek udaje nam się znaleźć miejsca z których możemy podziwiać otaczające doliny z Roussillon na horyzoncie. Oczywiście nie obejdzie się bez małych zakupów w postaci olejku lawendowego i różnego rodzaju zapachów . Dopiero wychodząc z miasta w kierunku naszego parkingu można podziwiać jego piętrowe ułożenie na południowym zboczu góry.

Z ciekawostek w Gordes zauważyliśmy tendencję do zachowania charakteru miejscowości np. przez takie drobiazgi jak maskowanie kamiennymi murkami wszystkich śmietników, żeby nie rzucały się w oczy. Szczytem tego jest upodobnienie masztu stacji bazowej telefonii komórkowej do rosnących obok cedrów, a ich szaf kontrolnych i zasilających do bories.

Bocznymi uliczkami, unikając głównych dróg wracamy do kamperka. Mam już plan na dzień następny.

Podsumowanie

Trasa wycieczki  – opactwo Notre-Dame de Senanque – 10,2 km. Przewyższenie 307 m.

Wskazówki

  • Pamiętaj, że opactwo Senanque jest nadal miejscem kultu i wynikają z tego pewne ograniczenia. Nie wszędzie wejdziesz, nie wszystko zobaczysz. Szczegóły możesz znaleźć na stronie internetowej opactwa.
  • Jedyne oficjalne miejsca dla postoju kamperów wyznaczone są na Place Rene Cassin. Koszt postoju dobowego 15,00€. Koszt postoju na 4 godziny 6,00€. Na miejscu znajduje się toaleta publiczna, bezpłatna. Obok niej urządzono miejsce do obsługi kamperów ze stacją sanitarną. Skorzystanie z wody płatne 2,00€.

Ferie 2023 – Sentier de l’Imbut

Jak można podziwiać wąwóz Verdon, jak nie z jego dna!? Schodzimy więc na ścieżkę l’Imbut

Rano dopiero przekonujemy się jakie są skoki temperatury w tym miejscu. Dzień wcześniej po przyjedzie było słonecznie i temperatura na plusie. W nocy temperatura spada znacznie poniżej zera. Wahania wynoszą prawie 20 stopni. Na szczęście nasze ogrzewanie daje radę. Chociaż zaczynam obawiać się o akumulator zabudowy. Nigdy nie miałem tak mało prądu po jednej nocy. Liczę na słoneczko w ciągu dnia i naszą darmową elektrownię na dachu, czyli zamontowany panel słoneczny.

Sentier de l’Imbut

Podziwianie wąwozu, to nie tylko oglądanie go ze zbocza. Najlepszą formą zwiedzania, jest jego przejście. Dlatego też naszym dzisiejszym celem jest sentier de l’Imbut. Ścieżka biegnie samym dnem kanionu i umożliwia podziwianie wąwozu z innej perspektywy. Wejście na ścieżkę znajduje się w pobliżu naszego parkingu. Wyjście natomiast stanowi jednokierunkowa sentier Vidal.

Zdjęcie. Jesteśmy na dnie kanionu Verdon.

Ze ścieżki de l’Imbut można jeszcze przejść na drugą stronę rzeki Verdon w kierunku Chalet de la Maline po przerzuconej metalowej kładce.

My idziemy z biegiem rzeki. Trzeba przyznać, że ścieżka jest bardzo urozmaicona. Raz idzie prawie brzegiem rzeki. Innym razem oddala się i wznosi kilka metrów nad nią, żeby następnie stać się ścieżką przebitą w skale z uchwytami do asekuracji. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Zdjęcie. Uchwyty, wykute stopnie, ścieżka, a wszystko to w niepowtarzalnej scenerii.

Po drodze mijamy rumowisko skalne Le Styx, pod którym rzeka Verdon prawie znika.

Cały czas jednak trzeba mieć świadomość, że znajdujemy się w obszarze oddziaływania zapory wodnej i poziom wody może się zmieniać. Przypominają o tym rozstawione systematycznie tablice ostrzegawcze.

Sentier Vidal

Ciekawe jest również wejście ścieżką Vidal, która biegnie po prawie pionowej skale. Ścieżka dobrze przygotowana do pokonywania. Wyposażono ją w stopnie, klamry i uchwyty we wszystkich tych miejscach, w których można czuć się niepewnie. Przeżycia w trakcie jej pokonywania są niepowtarzalne.

Zdjęcie. Po lewej ten jaśniejszy ślad na pionowej ścianie to ścieżka Vidal. Po prawej w trakcie przejścia.

Według opisów sentier Vidal pierwotnie służyła jako droga ewakuacji dla robotników pracujących na dnie kanionu w przypadku nadejścia wysokiej wody.

Po zejściu ze ścieżki Vidal robimy krótki odpoczynek i wracamy ścieżkami po przeciwnej stronie drogi do kampera.

Podsumowanie

  • Koszt postoju: 0,00€.
  • Trasa wycieczkowa: sentier de l’Imbut – 7,7 km. Wznios / spadek 593 m.
  • Wrażenia: niepowtarzalne.

Wskazówki

  • Poszukaj i zapoznaj się z aktualnymi informacjami na temat sentier de l’Imbut i Vidal, żeby nie być zaskoczonym na miejscu. Są one często zamykane z różnych przyczyn.
  • Zejście ścieżką Vidal jest zabronione. Ścieżka jest jednokierunkowa.

Ferie 2023 – Wąwóz Verdon

Jedziemy do jednego z piękniejszych miejsc Francji, wąwozu Verdon.

Ruszamy dalej z naszą wycieczką. Rano robimy obsługę kampera na kampingu. Zaopatrujemy się w wodę, ponieważ jedziemy prawie w dzicz, w rozumieniu obsługi kampera. Tym razem naszym celem jest parking des Cavaliers w gminie Aiguines, położony nad Gorges du Verdon (wąwozem rzeki Verdon).

W drodze

Opuszczamy Grenoble autostradą A51, by po kilkudziesięciu kilometrach zmienić ja na drogę D1075, której będziemy się trzymać przez ponad połowę trasy. Droga wije się pomiędzy górami. Da się tu odczuć, że jesteśmy jeszcze w górach. Na zboczach leży śnieg, a droga błyszczy od spływającej wody.

Jedziemy w kierunku Sisteron, gdzie będziemy odbijać w stronę wąwozu. Sisteron pierwotnie był rozpatrywany w naszych planach, ale wypadł z powodu braku czasu. W każdym razie miejsce jest warte zobaczenia i poświecenia mu więcej czasu.

My tymczasem mozolnie zmierzamy w stronę wąwozu Verdon. Drogi stają się bardziej klimatyczne, czyli wąskie i kręte.

Wreszcie docieramy w pobliże jeziora de Sainte Croix (lac de Sainte Croix) przez które przepływa Verdon. Jezioro trochę nas zaskoczyło. Poziom wody był znacznie niższy, niż to widać zazwyczaj na zdjęciach. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Suszą, czy regulacją poziomu na kolejnych obiektach hydrotechnicznych. W każdym razie i tak wygląda pięknie ze swoim kolorem wody. Tu też możemy podziwiać kanion Verdon od strony jeziora. Jest zupełnie inaczej niż to przedstawiane jest zazwyczaj w Internecie. Totalny brak ludzi. Cisza i spokój.

Parking des Cavaliers

Po krótkim postoju rozpoczynamy wjazd w stronę naszego parkingu. Przejeżdżamy przez wąskie uliczki Aiguines. Zaraz za miejscowością droga robi się jeszcze węższa. Emocje nakładają się na siebie. Z jednej strony pionowa ściana, przed Tobą wąska droga, po drugiej stronie wątpliwej wytrzymałości barierka za którą jest 200 m przepaści, a w tle zapierające dech w piersiach widoki wąwozu. Coś niesamowitego.

W końcu docieramy do celu naszej podróży. Na parkingu des Cavaliers jesteśmy prawie sami. Pobliska restauracja wydaje się być nieczynna. Na sąsiednim parkingu po przeciwnej stronie drogi stoi kilka samochodów, które za chwilę odjadą.

Ruszamy w teren. Nie można tak siedzieć bezczynnie i marnować dnia. Robimy małe kółko po okolicznych wzgórzach.

Podsumowanie

  • Przejazd Grenoble – Parking des Cavaliers (Verdon) – 240 km. Bardzo klimatyczna trasa, zwłaszcza na końcowym odcinku.
  • Trasa wycieczki: Parking des Cavaliers – 5,9 km. Wznios / spadek 150 m.