Wakacje 2022 – Zermatt

Naszym celem jest zobaczyć jeden z najbardziej charakterystycznych szczytów Alp .. Matterhorn

Rano zbieramy się na pierwszy bus do Zermattu. Ustawimy się grzecznie w ogonku i tu się okazuje, że trzeba mieć bilety, które zakupuje się w recepcji kampingu. Chyba nie do wszystkich dotarła ta wiadomość, bo kilka osób patrzyło po sobie ze zdziwieniem. W każdym razie nam udaje się zabrać busem. Podróż trwa kilka minut, w końcu do Zermattu jest trochę ponad 10 km.

Zermatt

Wjazd do miejscowości zniechęca. Nie wygląda to jak kurort, a bardziej jak cementowania. Dalej jest już lepiej. W mieście obowiązuje zakaz ruchu pojazdów spalinowych. Samochody zostawia się na parkingu w Tasch lub na wjeździe do Zermattu. Cały ruch i transport w mieście odbywa się z wykorzystaniem małych pojazdów elektrycznych.

Zdjęcie. Zermatt. Typowy środek transportu w mieście.

My udajemy się na stację kolejki linowej Zermatt. Tam chwilę zajmuje nam wybór najlepszej opcji przejazdu. Liczymy, że uda na się zobaczyć jeden z najdumniejszych szczytów, Matterhorn (4478 m.n.p.m). Jest to chyba jeden z najbardziej rozpoznawalnych szczytów alpejskich i nie będzie przesadą jeśli powiem, że to symbol Alp.

Wybieramy wjazd na stację Trockener Steg z przejściem Matterhorn glacier trail. Czyli, jedziemy z Zermattu do stacji Trockener Steg. Stamtąd szlakiem idziemy pod Matterhorn i możemy zjeżdżać w dół.

Trzeba przyznać, że przejazd kolejką gondolową jest bardzo atrakcyjny. Zaczyna się od stromego podjazdu w stronę Furi. Potem już nie wiesz, z której strony widok jest ładniejszy.

W czasie naszego przejazdu Matterhorn odsłonił się na chwilę z okrywających go chmur. I tak jednak największe wrażenie robi zatrzymanie się kolejki w miejscu. Bo co dalej!? Człowiek wisi w gondoli kilkadziesiąt metrów nad ziemią, a ona nie ma zamiaru ruszyć. Na szczęście po kilku minutach wszystko ruszyło.

Matterhorn

Wysiadamy na stacji Trockener Steg. Na tej stacji możesz się przesiąść i kontynuować podróż dalej do stacji końcowej na Klein Matterhorn (3885 m.n.p.m.). Od razu musimy dopasować ubiór do panujących warunków. Jest słonecznie, ale to jest prawie 3000 m.n.p.m. i temperatura jest zupełnie inna niż na dole. Może przyczynkiem do tego jest fakt, że wszystkie szczyty wokół są zaśnieżone. Nie śpieszy nam się. Podziwiamy otaczające nas szczyty górskie.

Ze stacji Trockener Steg, tak jak liczna grupa turystów ruszamy na Matterhorn glacier trail. Jest to niewymagający szlak przechodzący u stóp Matterhorn. Po drodze mamy możliwość zobaczenia lodowców u jego podnóża, spod których wypływają błotniste rzeki, wcale nie przypominające krystalicznych górskich potoków.

Matterhorn jednak cały czas nie chce się pokazać zakrywając się chmurami. Prawie pod koniec przejścia słyszymy okrzyki z tyłu. Okazuje się, że Matterhorn zdecydował się pokazać w całej okazałości. Stąd też radość turystów na szlaku.

Teraz już możemy spokojnie kontynuować wyprawę. Cały czas schodzimy w stronę Zermattu. Ta część naszej wycieczki kończy się na pośredniej stacji kolejki linowej Schwarzsee.

Furi

Ze stacji Schwarzsee zjeżdżamy kolejką do stacji Furi i tam wysiadamy. Idziemy również tam zwiedzić okolicę. Mamy możliwość podziwiać przełom rzeki Gornera. Zwiedzamy ogród polodowcowy. Ciekawe miejsce prezentujące oddziaływanie lodowca na skały, który dotarł w te miejsce . Ścieżka prowadzi wśród polodowcowych kotłów wypłukanych przez wodę w skałach. W końcu po drodze jest kolejny most wiszący, może nie tak spektakularny jak dzień wcześniej, ale zawsze jest.

Z Furi zjeżdżamy do Zermattu. Sprawdza się prognoza pogody. Dopada nas burza. Na szczęście jesteśmy w mieście i częściowo przeczekujemy ją na zakupach oraz sprawdzając godziny odjazdu kolei w kierunku Randy.

Burza mija, a my mamy sporo czasu. Decyzja, idziemy do domu na piechotę. Dobrze trafiliśmy, to jest najlepsza metoda poznawania okolic Zermattu, Tasch i Randy. Po drodze mamy możliwość ocenić kampingu w Tasch. Bardziej kameralny, stłoczony, ale wart zatrzymania się następnym razem.

Nasza ścieżka prowadzi brzegiem wypływającej z Zermattu rzeki Matter Vispa. Po burzy możemy zaobserwować jak się zmienia z leniwego potoku w rwącą rzekę z unoszącą się mgłą od rozbijającej się wody. Pokaz siły, budzący respekt.

Wędrówkę z Zermattu kończymy na naszym kampingu. Za nami kolejny dzień pełen wrażeń.

Podsumowanie

  • Koszt pobytu na kampingu Attermenzen – 42,00CHF za dobę.
  • Koszt przejazdu kamping Attermenzen – Zermatt busem – 14,00CHF od osoby.
  • Koszt wjazdu kolejką linową – 77,00CHF od osoby.
  • Cieszymy się, że „nieśmiały” Matterhorn odsłonił się nam w pełnej okazałości.
  • Trasa wycieczki – Zermatt – Matterhorn – 6,1 km. Wznios 125 m / spadek 467 m
  • Trasa wycieczki – Furi –  3,3 km. Wznios / spadek 180 m

Wskazówki

  • Niestety zarówno opłata za pobyt na kampingu jak i przejazd busem jest wyłącznie gotówką.
  • Koszt przejazdu kolejami szwajcarskimi na odcinku Randa – Zermatt – 28,00CHF od osoby.
  • Przejazd do Zermattu podstawionym busem zamawia się wcześniej w recepcji kampingu. Bez tego rano może okazać się, że zabrakuje dla  ciebie miejsca w pojeździe.
  • Więcej szczegółów dotyczących opcji wykorzystania kolejki linowej na oficjalnej stronie Zermattu

Wakacje 2022 – Randa

Tym razem jedziemy w wysokie góry .. bardzo. Naszym celem jest Szwajcaria

Rano robimy szybką obsługę kampera. Pozbywamy się niepotrzebnych rzeczy i ruszamy w dalszą drogę.

Kierujemy się na północ Włoch w kierunku sąsiedniej Szwajcarii. Granicę ze Szwajcarią przekraczamy przez drogowe przejście graniczne w Gondo (Zwischbergen). Zaraz za granicą kupujemy winietę na szwajcarskie autostrady. Jedziemy bardzo klimatyczną drogą. Jest normalnej szerokości jak na górskie warunki. Za to za szybą samochodu przemykają bajeczne widoki.

Przejeżdżamy przez przełęcz Simplon (Simplon Pass 2005 m.n.p.m), by za chwilę zjeżdżać przez kilkadziesiąt kilometrów do miejscowości Brig. Stamtąd już tylko rzut beretem dzieli nas od miejscowości Randa, naszego następnego miejsca docelowego.

Kamping Attermenzen

Zatrzymujemy się na kampingu Attermenzen. Jest to właściwe przedostatnie sensowne miejsce do zatrzymania się kamperem przed Zermattem. Duży kamping położony na wyjeździe z miejscowości z nowym blokiem sanitarnym. Nie ma tu wyznaczonych pól, stąd panuje trochę chaos. Każdy ustawia się jak mu wygodnie. My również wyszukujemy i zajmujemy najlepsze miejsce z dostępnych na jednym z tarasów.

Charles Kuonen Hängebrücke

W Randzie zatrzymujemy się nie przypadkowo. W niewielkiej odległości ponad miejscowością zawieszony jest z jeden z najdłuższych mostów linowych na świecie, Charles Kuonen Hängebrücke. Całkowita długość mostu to 494 m.

Do mostu idziemy przez miejscowość. Mamy okazję podziwiać zachowane oryginalne budownictwo typowe dla tych terenów w którym przeważa drewno i pokrycie z kamiennego łupka. Do tego wszystko podniesione nad poziom gruntu, aby śnieg po opadach tworzył poziom 0.

Tę trasę wybraliśmy specjalnie. Z mostu będziemy schodzić prawie w kierunku naszego kampingu. Mijamy sporo turystów na szlaku. Widać most cieszy się popularnością. Trafiamy nawet na dosyć egzotyczną parę, która przemieszczała się na bosaka, bez obuwia. Cóż, ja bym się na to nie odważył.

Po dotarciu na górę jest przygotowane miejsce do odpoczynku. Można usiąść i podziwiać most, otaczające go góry i ludzi pokonujących most. W pobliżu jest nawet ustawiona toaleta. Mała rzecz, a cieszy.

Most jest zawieszony 85 metrów nad zboczem. Został wybudowany w miejscu zniszczonego przez osuwisko podobnego Mostu Europejskiego. Na marginesie, Most Europejski został zniszczony dwa miesiące po otwarciu. Konieczność obchodzenia mostu spowodował spadek atrakcyjności biegnących tam szlaków. Stąd decyzja o budowie kolejnego mostu w tym miejscu.

Szerokość chodnika to 65 cm, a stanowią go ażurowe kraty stalowe. Boki mostu zabezpieczone stalową siatką do lin poręczowych. Most posiada unikalny opatentowany system tłumienia drgań.

Zdobywamy most

W trakcie naszego pobytu most był w zasadzie wolny, znajdowała się na nim tylko jedna para turystów. Mimo wszystko trzeba trochę wysiłku, żeby się do niego dostać.

Ruszamy. Pierwsze metry poszły gładko. Dalej zaczynają się małe problemy. Człowiek zaczyna odczuwać wysokość i miejsce w którym się znajduje. Mimowolnie wyciąga się rękę w kierunku liny poręczowej. Do tego dochodzą jeszcze schodzące z góry masy powietrza. Prawie pod koniec mosty z przeciwnej strony wchodzi para. Z nim mijam się w miarę swobodnie. Z nią jest gorzej. Ona uczepiona obiema rękami poręczy pojękuje Oh! My God! Oh! My God! Do tego jeszcze plecaki na tej wąskiej kładce. Jakoś udaje nam się ją wyminąć. Na zejściu czekają nas wiwaty od oczekującej na wejście grupy Francuzów.

Chwilę dochodzimy do siebie po przejściu. Mamy okazję zobaczyć „twardzieli” w akcji. Ruszyli nasi Francuzi. Pierwsze 10 m pokonane sprawnie, ale potem i tak ręka poszła na poręcz. Przejście mostem robi wrażenie. Polecam.

Od tego miejsca czeka nas już tylko zejście na nasz kamping.

Podsumowanie

  • Przejazd Stresa – Randa – 141 km.
  • Koszt szwajcarskiej winiety – 40,00CHF.
  • Cieszymy się, że udało nam się przejść przez jeden z najdłuższych mostów wiszących, Charles Kuonen Hängebrücke.
  • Trasa wycieczki: Charles Kuonen Hängebrücke – 8,3 km. Przewyższenie 670 m

Wskazówki

Więcej szczegółów o moście możesz znaleźć na oficjalnej stronie internetowej haengebruecke